-Ale jak to, czemu? Przecież zachowałem się jak dupek- Lou był wyraźnie zdziwiony.
-Wim, i to prawda że zachowałeś jak dupek, ale wiem że nim nie jesteś- zaśmiał się cicho.
-Mówił ci kiedyś ktoś jak niezwykła jesteś?- spojrzałam na zdjęcie mnie i Ann, stojące na szafce przy łóżku.
-Nie.- skłamałam - Poza tobą oczywiście- chłopak zachichotał
- Czuję się wyjątkowy- i znowu ta wymowna cisza. Wiedziałam że to co zaraz powiem zepsuje atmosferę.
-Tęsknie za tobą, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię zobaczyć-
-To czemu się nie spotkać? Będę pod twoją szkołą za dwadzieścia minut- Chłopak był zdecydowanie podekscytowany- jestem teraz w piżamie więc muszę się przebrać, chyba że ci to nie przeszkadza?- zaśmiałam się.
-Mi to nie przeszkadza, ale nauczycielce która dała mi szlaban to końca roku może trochę zawadzać-
-Ach- nagle uciekł z niego cały entuzjazm -Coś znowu nabroiła?-
-W sumie nic wielkiego, jakby dowiedzieli się o wszystkim to dopiero wtedy miałabym przechlapane- zaśmiałam się.
-Czemu właściwie jeszcze siedzisz w tej szkole? Przecież masz już wszystko załatwione- pod przypływem wspomnień zrobiło mi się smutno. Smutno to mało powiedziane, prawie znowu się nie popłakałam, ale wzięłam głęboki oddech i starałam się brzmieć najweselej jak tylko potrafiłam.
-Po prostu... No wiesz, nie mam gdzie się podziać- samotna łza spłynęła mi po policzku, otarłam ją szybkim ruchem.
-Mam pewien pomysł!- prawie krzyknął -Ale muszę najpierw coś zrobić, więc zadzwonię do ciebie później- i rozłączył się bez pożegnania. Patrzyłam się zdziwiona w telefon przez kilka chwil, potem odchyliłam głowę i parsknęłam śmiechem. "Wariat" pomyślałam. Na zegarku wybiła 17. No cóż po tylu emocjach czas uzupełnić spalone kalorie i coś zjeść. Zeszłam na dół do stołówki. Weszłam na salę i ostentacyjnie przeszłam koło Ann, która nawet mnie nie zauważyła. Śmiała się otoczona koleżankami. Usiadłam ze swoją tacą przy stole najbliżej okna. Cudowna angielska pogoda postanowiła się właśnie teraz zepsuć. Jednym słowem lało jak z cebra. Rozejrzałam się wokoło i nagle zrozumiałam że jako jedyna jestem sama. Kujony miały swoje małe kliki, popularsi mieli swoje kółka wzajemnego uwielbienia, a sportowcy porównywali swoje bicepsy na stole. Tylko ja zostałam sama jak palec. Byłam jednocześnie smutna, zła i sfrustrowana. Grzebałam w talerzu nagle pozbawiona apetytu. Skupiona na swoim talerzu nawet nie zauważyłam kiedy podeszła do mnie Natalia. Krótkie info na temat tej osoby. Suka. Można się domyślić że jej nie lubię.
-Hej Hana!- I ten mój ukochany, wymuszony uśmieszek -Co tam u ciebie?- już miałam na końcu języka kulturalne i zdecydowanie niewymuszone "spierdalaj" żeby sobie poszła ale gdy tylko usiadła zadzwonił mój telefon. Szybkim ruchem odebrałam żeby nie zdążyła zobaczyć kto to dzwoni tylko że ja też nie widziałam.
-Hallo?- spytałam trochę niepewnie.
-Hana! Zamieszkasz ze mną znaczy ekchem... z nami!- zakrztusiłam się z wrażenia.
-Co?- Natalia od razu zrobiła się ciekawska
-Nie cieszysz się -Louis posmutniał - Myślałem że to dobry pomysł...-
-Nie! Bardzo się ciesze, tylko mnie zdziwiłeś-
-To kiedy przywieziesz swoje rzeczy?-
-------------------------------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Jeśli się wam podoba to proszę udostępniajcie :)
xoxo, Hana <3
-Nie.- skłamałam - Poza tobą oczywiście- chłopak zachichotał
- Czuję się wyjątkowy- i znowu ta wymowna cisza. Wiedziałam że to co zaraz powiem zepsuje atmosferę.
-Tęsknie za tobą, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię zobaczyć-
-To czemu się nie spotkać? Będę pod twoją szkołą za dwadzieścia minut- Chłopak był zdecydowanie podekscytowany- jestem teraz w piżamie więc muszę się przebrać, chyba że ci to nie przeszkadza?- zaśmiałam się.
-Mi to nie przeszkadza, ale nauczycielce która dała mi szlaban to końca roku może trochę zawadzać-
-Ach- nagle uciekł z niego cały entuzjazm -Coś znowu nabroiła?-
-W sumie nic wielkiego, jakby dowiedzieli się o wszystkim to dopiero wtedy miałabym przechlapane- zaśmiałam się.
-Czemu właściwie jeszcze siedzisz w tej szkole? Przecież masz już wszystko załatwione- pod przypływem wspomnień zrobiło mi się smutno. Smutno to mało powiedziane, prawie znowu się nie popłakałam, ale wzięłam głęboki oddech i starałam się brzmieć najweselej jak tylko potrafiłam.
-Po prostu... No wiesz, nie mam gdzie się podziać- samotna łza spłynęła mi po policzku, otarłam ją szybkim ruchem.
-Mam pewien pomysł!- prawie krzyknął -Ale muszę najpierw coś zrobić, więc zadzwonię do ciebie później- i rozłączył się bez pożegnania. Patrzyłam się zdziwiona w telefon przez kilka chwil, potem odchyliłam głowę i parsknęłam śmiechem. "Wariat" pomyślałam. Na zegarku wybiła 17. No cóż po tylu emocjach czas uzupełnić spalone kalorie i coś zjeść. Zeszłam na dół do stołówki. Weszłam na salę i ostentacyjnie przeszłam koło Ann, która nawet mnie nie zauważyła. Śmiała się otoczona koleżankami. Usiadłam ze swoją tacą przy stole najbliżej okna. Cudowna angielska pogoda postanowiła się właśnie teraz zepsuć. Jednym słowem lało jak z cebra. Rozejrzałam się wokoło i nagle zrozumiałam że jako jedyna jestem sama. Kujony miały swoje małe kliki, popularsi mieli swoje kółka wzajemnego uwielbienia, a sportowcy porównywali swoje bicepsy na stole. Tylko ja zostałam sama jak palec. Byłam jednocześnie smutna, zła i sfrustrowana. Grzebałam w talerzu nagle pozbawiona apetytu. Skupiona na swoim talerzu nawet nie zauważyłam kiedy podeszła do mnie Natalia. Krótkie info na temat tej osoby. Suka. Można się domyślić że jej nie lubię.
-Hej Hana!- I ten mój ukochany, wymuszony uśmieszek -Co tam u ciebie?- już miałam na końcu języka kulturalne i zdecydowanie niewymuszone "spierdalaj" żeby sobie poszła ale gdy tylko usiadła zadzwonił mój telefon. Szybkim ruchem odebrałam żeby nie zdążyła zobaczyć kto to dzwoni tylko że ja też nie widziałam.
-Hallo?- spytałam trochę niepewnie.
-Hana! Zamieszkasz ze mną znaczy ekchem... z nami!- zakrztusiłam się z wrażenia.
-Co?- Natalia od razu zrobiła się ciekawska
-Nie cieszysz się -Louis posmutniał - Myślałem że to dobry pomysł...-
-Nie! Bardzo się ciesze, tylko mnie zdziwiłeś-
-To kiedy przywieziesz swoje rzeczy?-
-------------------------------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Jeśli się wam podoba to proszę udostępniajcie :)
xoxo, Hana <3
O matko świetny ^^ No jak zawsze z resztą :) Już udostępniam na mojej stronie :))
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLouMarchewkami?ref=hl
Dziękuje kochana :* /Hana
UsuńKocham !!!
OdpowiedzUsuńPisz dalej! ♥♥
OdpowiedzUsuńSuper piszesz i pisz więcej <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko za jednym razem i powiem że masz dziewczyno talent, piszesz w taki sposób że czyta się lekko i przyjemnie. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńlarK.
Kocham to jak piszesz! I wiesz co? Inspirujesz mnie!
OdpowiedzUsuńPozdrówki, Amy! xx