piątek, 25 maja 2012

10

Patrzyłam w lustro od 20 minut. Zostało mi bardzo mało czasu do wyjścia a ja nie mogłam rozpoznać dziewczyny która przede mną stała. Podniosłam rękę do twarzy, była okropna w dotyku.
-Podoba ci się?- Ann stała za mną i patrzyła z uśmiechem na swoje dzieło -Wyglądasz pięknie-
Odwróciłam się od lustra, nie mogłam dłużej na to patrzeć. Dopiero co się pogodziłyśmy i nie chciałam jej urazić, ale w tym makijażu czułam się okropnie.
-Nie za bardzo. Przepraszam, to jest ładne i w ogóle ale nie dla mnie, przepraszam- Ann się uśmiechnęła.
-Nie ma sprawy- podeszła do stolika. Otworzyła szufladę, wyciągnęła zmywacz i waciki -Wiem że masz naturalną awersje do makijażu- nasączyła wacik płynem i mi go podała. Gdy zmyłam makijaż poczułam się dużo lepiej, dużo bardziej sobą. Usiadłyśmy na kanapie, Ann zaczęła czytać jakąś gazetę.
-Denerwujesz się?- Spytała, nie odrywając wzroku od artykułu .
-Trochę... Bo wiesz jednak trochę dziwne. Nie wiedziałam że on mnie lubi, jakoś tak... bardziej- Ann westchnęła zirytowana.
-A ty go lubisz?- Przytaknęłam -Tylko jego?- Zawahałam się, przypomniało mi się to co powiedział Harry tego wieczoru. TE słowa, słowa na które jeszcze nie przygotowałam odpowiedzi ale wiedziałam że kiedyś muszę coś powiedzieć -Czyli nie...-  zapadła cisza.
-Nadal jesteś zła?- spojrzała na mnie najpierw zdziwiona, ale potem posmutniała.
-Trochę...- oparłam się o jej ramię. Gdyby ktoś teraz wszedł do pokoju, pomyślałby że wszystko jest jak dawniej. Ale nie było, czułam że zamknęła się na mnie była mi coraz bardziej obca.
-A możesz mi powiedzieć chociaż czemu?-
-Nie chcesz wiedzieć-
-Chcę...- nagle rozdzwonił się mój telefon -Poczekaj chwilę- odebrałam połączenie -Halo?-
-Już jestem- 
-Okey, już schodzę- Ann przewróciła oczami. Odłożyłam telefon- Muszę już iść ale pogadamy wieczorem, okey?-
-Jasne...- Miałam wrażenie że nie była z tego powodu zadowolona -Tylko weź jakąś kurtkę, na dworze jest trochę zimno- Podeszłam do garderoby i zgarnęłam pierwszą, lepszą jeansową kurtkę.
-Pa pa- przesłałam buziaka Ann i zbiegłam na dół. Tam już czekał Louis. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
-Hej- Po raz kolejny w tym tygodniu byliśmy bardzo blisko siebie -Jedziemy?-
[-]
-Podoba ci się?- Nie mogłam nic z siebie wykrztusić. Byliśmy nad brzegiem rzeki, w tym samym miejscu kiedy pierwszy raz poznałam Harrego... znaczy wszystkich chłopaków. Tylko ty razem zamiast ogniska był piknik i lampiony. Podał mi jakąś bluzę, gdy spojrzałam na niego zdziwiona powiedział - Ostatnio zapomniałaś więc postanowiłem ci jakąś przywieźć. I jak? Zawsze jakby co możemy pojechać do jakieś restauracji czy coś- Louis spuścił wzrok
-Nie!- teraz on się zdziwił- Tu jest ślicznie...- nie wiem czemu złapałam go za rękę -Dzięki-
Louis podniósł moją rękę i pocałował ją, a potem pocałował mnie. Czułam jak jego ciało przylega do mojego, a jego ręce wędrują po moich plecach. Chciałam coś poczuć ale ...moje serce, ono nie zabiło ani odrobinę mocniej. Gdy Louis poczuł że nie oddaje pocałunków, cofnął się i spojrzał mi w oczy.
-Coś się stało? Coś zrobiłem źle?- choć na niego nie patrzyłam, dosłownie czułam jego spojrzenie na sobie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nie wiedziałam co czuje. Nagle coś zauważyłam.
-Co to za kurtka?- spytałam zdziwiona.
-Harrego. Hana proszę powiedz mi o czym myślisz.- I nagle wszystko stało się jasne, doskonale wiedziałam o czym myślę, a raczej o kim.
-Louis ja muszę ci coś powiedzieć...-
------------------------------------------------------------
da da da duuuum :)
Dziękuje wam serdecznie na chwilę obecną jest już ponad 2200 wejść na bloga, kurcze dziewczyny jesteście najlepsze!
Dziękuje wam bardzo, bardzo, bardzo mocno. Pamiętajcie że ten blog robię dla was, więc jeśli chcecie żebym coś dodała albo udoskonaliła to piszcie na fb, twittera, tumblra albo e-maila :D
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
email: hana.directioner@gmail.com
Może chcecie jakieś info o mnie?  Chba was zamęczam tymi pytaniami :p
Dobranoc, Love you <3

wtorek, 22 maja 2012

9.

Rano obudziłam się zmęczona i nieświeża, poza tym byłam sama. Harry zniknął. Przetarłam oczy i starałam się ogarnąć, przez chwilę patrzyłam w ścianę a potem wstałam i zaczęłam poprawiać się. Nagle poczułam cudownie słodki zapach jedzenia. Pościeliłam łóżko, związałam włosy i powolnym krokiem zeszłam na dół. W kuchni zastałam straszny widok. Wszędzie walała się mąk, rozbite jajka i rozsypany cukier.W samym centrum tego bałaganu stał Louis, nasze spojrzenia się spotkały.
-Chciałem zrobić naleśniki- gdy spojrzałam na talerz na jego rękach zobaczyłam stosik, spalonych na węgiel, kawałków ciasta- Ale nie wyszło- popatrzył ze smutkiem na talerz, z którego unosił się zapach spalenizny.
-No troszkę- gdy popatrzyłam na jego minę nie mogłam się nie zaśmiać. Louis odłożył talerz na blat i rozłożył ręce, bez wahania podeszłam i się przytuliłam. Owinął mnie zapach perfum i ciepło jego ciała. W tych objęciach czułam się bezpieczna i szczęśliwa, brakowało mi tego.
-Przepraszam że byłem takim kretynem- odsunęłam się żeby spojrzeć mu w twarz.
-Nie wiem o co chodziło i nie chce wiedzieć. Chce moje przyjaciela z powrotem. Chce żeby wrócił Steven-
-Da się załatwić- uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i jeszcze raz przytulił. Potem ja zabrałam się za śniadanie dla całej piątki a Louis w tym czasie sprzątał, zamiatał i zmywał. Ledwie skończyłam gotować, a już do kuchni wparowała szczęśliwa gromadka. Niall zajadał się zestawem z Macdonalda, Liam szczerzył się do opakowania z jakimś filmem a Zayn niósł Harrego na plecach, który cały szczęśliwy, darł się w wniebogłosy
-Wioooo!- za co Zayn odrobinę mało delikatnie walnął go na krzesło. Chłopak lekko się skrzywił ale po paru sekundach odzyskał humor i rozpoczął walkę na kciuki z Niallem o to kto zgarnie zabawkę z zestawu. Gdy podałam całe jedzenie, poszłam się wykąpać. Louis dał mi czysty ręcznik a Zayn swoją koszulę. Wzięłam długi, gorący prysznic, Stałam tam po prostu z opuszczoną głową pozwalając żeby woda przepływała mi o czubka głowy, przez kark, plecy, aż do stóp. Pomogło to mi się rozluźnić i odstresować. Lekko odświeżona zeszłam na dół, chłopaki już zdążyli włączyć jakiś mecz i głośno dopingowali ukochaną drużynę. Stanęłam za kanapą i z uśmiechem na twarzy przyglądałam się im, na chwile zapomniałam że wszyscy są ode mnie wyżsi i w większości starsi. Teraz przypominali mi niesforne dzieci, był to dość rozczulający widok. Zauważyli mnie dopiero gdy nastała przerwa w meczu, Louis poklepał miejsce koło siebie, chętnie usiadłam. Druga połowa meczu minęła równie głośno i emocjonalnie, mnie osobiście piłka nie kręci ale z rozbawieniem i nieskrywaną radością przyglądałam chłopakom. Po meczu zaczęłam się zbierać, nie chciałam ale musiałam wracać do szkoły. Wiedziałam że zobaczę ich niedługo ale jednak nie chciałam wyjeżdżać, tu czułam się jak na wakacjach. Zgarnęłam wszystkie rzeczy i baardzo powoli zaczęłam żegnać się ze wszystkimi, gdy przyszło mi się pożegnać z Harrym uśmiechnęliśmy się do siebie i mocno przytuliliśmy.
-Będę tęsknić kociaku-
-Ja też kaleko- i pocałował mnie w ucho za co zdzieliłam go w żebra. Louis przez cały czas jak się żegnaliśmy patrzył się w podłogę, poczułam się trochę głupio. Wyszliśmy na dwór, otworzyłam drzwi samochodu i wrzuciłam torbę na tyle siedzenie. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku domu, cała czwórka stała w drzwiach i machała do nas, posłałam im buziaka i wsiadłam do środka auta. Na zewnątrz była piękna pogoda więc uchyliłam okno i wpatrywałam się w piękne widoki które mijaliśmy.
-Jejku jak tu pięknie- westchnęłam
-To nie jest nawet w połowie tak piękne jak ty- spojrzałam na niego lekko zdziwiona, zobaczyłam że się zaczerwienił -Może poszlibyśmy pojutrze na kolacje? Liam zadzwonił do menagera i udało się przełożyć koncert o dwa tygodnie więc mamy dużo wolnego czasu.-
-Bardzo chętnie pójdę z wami na kolację. Tylko trzeba zadzwonić do restauracji żeby przygotowali duży stolik dla naszej szóstki, a jak przyjdzie Daniell to nawet siódemki- ucieszyłam się na myśl o kolacji w miłym towarzystwie chłopaków. Tylko obiecałam sobie nie usiąść koło Nialla, który miał sporą tendencje do kradnięcia jedzenia z talerzy sąsiadów.
-Nie, w sensie tylko my dwoje-
-Czy ty mnie zapraszasz na randkę?-
-Tak-
---------------------------------------------------------------------------------------
BARDZO dziękuje wszystkim osobom które udostępniają bloga :)
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Buziaczki i uściski dla was :*
Mam do was pytanie za milion:
Wolicie krótkie rozdziały często czy długie rzadko?

sobota, 19 maja 2012

8.

Minuty uciekały bezpowrotnie. Harry leżał na łóżku z glowa na moich kolanach. Jego kostka była już cała czerwona i opuchnięta, a przez bandaż na głowie zaczynała prześwitywać krew. Co chwile pojękiwał z bólu, był blady jak ściana. W kącie cicho pochlipywał Niall opierając się o ramię Liama. Louis siedział oparty o ramę łóżka i tępo wpatrywał się w ścianę. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał Zayn. Wyszedł za drzwi, przez chwile dochodziły do nas fragmenty rozmowy.
-Tsss- Harry syknął z bólu. Zaciskał wargi aż zbielały. Louis wstał i wyszedł, trzaskając drzwiami, nikt go nie zatrzymywał bo wszyscy czuliśmy się tak jak on, bezradni i sfrustrowani. Na chwile zapanowała cisza. Harry nie mógł jechać do szpitala. Więc mogliśmy tylko czekać na lekarza który miał przyjechać do domu. Gdy drzwi znowu się otworzyłam spojrzałam z nadzieją że Louis wrócił, ale okazało się że to Zayn z telefonem.
-Lekarz będzie z chwilę. Mamy przygotować mu miejsce do pracy, czyli zabrać wszystkie rzeczy z łóżka. Dodatkowo prosił żeby Harry został sam, ewentualnie z jedną osobą- Harry na chwile otworzył oczy żeby spojrzeć na Zayna. Poruszył ustami, ale dźwięki które z siebie wydał były zbyt ciche żebym mogła coś usłyszeć. Zayn pochylił się nad Harrym i zaczął się przysłuchiwać. Nagle jego twarz spoważniała.
-Jesteś pewien?- Chłopak wydawał się zaniepokojony. Harry niewyraźnie pokiwał głową. Zayn spojrzał na mnie- On chce żebyś TY z nim została- wszyscy spojrzeli na siebie zdziwieni, byli przekonani że Harry poprosi Liama albo Louisa. Ale po chwili wszyscy wyszli. Znowu zostaliśmy sami, odgarnęłam mu włosy z bladego i obandażowanego czoła. Chłopak uśmiechnął się blado jakby chciał powiedzieć "To tylko wygląda tak kiepsko, nie martw się". Odwzajemniłam uśmiech ale teraz bałam się bardziej niż kiedykolwiek. Bałam się że stracę przyjaciela. Kogoś kto dla mnie tak wiele znaczy, może nawet za wiele. Nagle łzy napłynęły mi do oczu, nie chciałam płakać ale ten stres mnie wykańczał. Usłyszał dźwięk silnika a potem otwieranych drzwi, juz po chwili do pokoju wszedł lekarz. Wyglądał na miłego starszego pana. Zapytał Harrego o parę rzeczy, potem pomacał bolące miejsca.
-Kostka jest skręcona, a rana na głowie nie wymaga szycia-Usztywnił kostkę a potem z moją pomocą lekarz posadził jeszcze słabego Harrego tak by opierał się o ścianę i podał mu syrop- To pomoże mu zasnąć spokojnie, ale z samego rana musicie jechać do apteki po te leki- położył receptę na stoliku.  I wyszedł. Przez chwile panowała pełna cisza, dopiero po kilku minutach Harry oparł mi się o ramię i delikatnie złapał mnie za rękę. Gdy do pokoju wszedł Liam oboje już zasneliśmy, wykończeni trudami wieczoru i nocy.
-----------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, hana <3

poniedziałek, 7 maja 2012

7.

Film był fantastyczny, ale już po kilku chwilach lodówka była pusta, a żołądek Nialla domagał się jedzenia na cały dom. Louis poszedł do piwnicy w poszukiwania resztek ciasta w zamrażalniku. Zayn i Liam już spali.
-Jeeeeeść- miauczał skulony na fotelu Niall
-To idź sobie do sklepu- odpowiedział Harry
-Nie mooooge, wiesz że jestem chory- jego zbolała mina była na tyle przekonująca że Harry, choć najpierw głośno westchnął, wstał z kanapy.
-Dla ciebie wszystko misiak, pójdę- W drodze do wyjścia jeszcze potargał włosy Niallowi
-Nie możesz iść sam, jest już bardzo późno- na zewnątrz było już ciemno a ja bałam się że Harremu coś się stanie. Dom chłopaków nie znajdował się w najbezpieczniejszej dzielnicy Londynu.
-Jak tak się martwisz to chodź ze mną kociaku- Harry uśmiechnął się zadziornie.
-No dobra, weź moją torebkę z holu a ja już idę- wstałam próbując nie obudzić Liama śpiącego z głową na moich kolanach, i Zayna opierającego się o moje ramie. Niall patrzył na mnie jakoś tak dziwnie.
-Louis będzie zły- gdy to powiedział, zamarłam.
-O co wam chodzi? My. Jesteśmy. Tylko. Przyjaciółmi. Nikt nie ma prawa mi mówić co mam robić- Niall złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy.
-Nie rób nic głupiego- puścił mnie i odwrócił się do telewizora. Jeszcze przez chwile patrzyłam na tył jego głowy. Dopiero gdy Harry pociągnął mnie za rękę, ruszyłam się z miejsca. Nałożył mi jakąś kurtkę na ramiona.
-Czyja to kurtka?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Moja- zaczerwienił się- Nie chciałem żebyś zmarzła- powąchałam podszewkę, pachniała taką fajną mieszanką wody kolońskiej i słodkich perfum- chodźmy już. Nawet nie wiem do której otwarty jest ten sklep więc lepiej się pośpieszmy.
[-]
Gdy wyszliśmy na dwór wiał dość mocny wiatr i padał lekki deszcz. Ruszyliśmy przed siebie dość wolnym krokiem, w ciszy. Nasze ramiona i ręce co chwile się o siebie ocierały.
-Ekchem- Harry nerwowo odchrząknął- Co tam u ciebie?-
-W sumie, w porządku...- choć chciałam mu wszystko powiedzieć, o kłótni z Aną, o szkole i o mojej mamie, ale nie chciałam żeby musiał się martwić. I choć nic nie powiedziałam, Harry zrozumiał. Objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło.
-Będzie dobrze kociaku, dasz rade- jakoś tak serducho trochę mocniej mi zabiło. Harry nie opuścił ręki.
-Hana?- nagle gwałtownie się zatrzymał i obrócił twarzą do mnie.
-Tak?- złapał mnie za rękę
-Jesteś bardzo wyjątkowa wiesz?-  gdy patrzył mi w oczy uśmiechał się. Potem zobaczył coś za moimi plecami, i nagle jego twarz spoważniała i szybko przyciągnął mnie do siebie.
-Co jest...- wtedy zobaczyłam na co zareagował Harry. W naszym kierunku zbliżały się cztery, męskie ,i to dość postawne, sylwetki. Po raz drugi tego wieczoru serce zabiło mi mocniej, ale tym razem nie było to miłe.
-Chodzą ploty że nasz dzielnice nawiedziły śpiewające pedały- zaśmiał się jeden z nich.
-Ty patrz on jest z laską, i to niezłą- powiedział drugi. Teraz ich wzroku skupił się na mnie, Harry trzymał mnie coraz mocniej -Laleczko zostaw frajera i choć do prawdziwego mężczyzny- zaśmiał się obleśnie, po czym wyciągnął do mnie swoje brudne łapy. Odskoczyłam przerażona.
-Zostaw ją!- Harry do tej pory przerażony, teraz wyglądał na wściekłego.
-Oooo, nasz śpiewak jest waleczny!- teraz śmiali się już wszyscy - Zobaczymy jaki będziesz jak ci przestawimy parę rzeczy, a potem pokażemy koleżance jak się bawią prawdziwi faceci- powoli, rechocząc się ruszyli w naszym kierunku. Harry szepnął mi do ucha
-Uciekaj jak ci powiem- i nagle wyskoczył do przodu i przyłożył najbliższemu przeciwnikowi prosto w brzuch. Facet upadł na ziemie z głośnym jękiem.
-Hana uciekaj!- krzyknął.
-To my ci teraz kurwa pokażemy!-Dopiero po chwili reszta grupy się otrząsnęła i rzucili się na Harrego. Chłopak po chwili leżał na ziemi kopany i bity.
-NIE!!- Nie mogłam patrzeć bezczynnie -ZOSTAW GO!- i bez myślenia rzuciłam się od tyłu na jednego z nich. Bez wysiłku odrzucił mnie na ziemie. Uderzyłam głową w chodnik, choć bolało dałam radę wstać. Nagle z zakrętu wyjechał wielki terenowy samochód jadąc prosto na nas. Gdy tamci go zobaczyli zaczęli uciekać z prędkością o jaką bym ich nie podejrzewałam. Samochód nas minął, bez zatrzymywania się. Znowu zostaliśmy z Harrym sami na ulicy, podbiegłam do chłopaka. Gdy zobaczyłam w jakim jest stanie nie mogłam nie płakać. 
-Harry powiedz coś! Harry! Proszę...- teraz to już wpadłam w histerie chłopak ciężko oddychał i nie odpowiadał, szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Liama. Powiedziałam co się stało i gdzie jesteśmy. Gdy rozłączyłam się zobaczyłam że Harry lekko się podniósł. Chłopak otworzył oczy, i próbował coś powiedzieć. Za plecami usłyszałam odgłos biegnących z pomocą chłopaków. Ale zanim do nas dobiegli usłyszałam bardzo wyraźnie
-Hana. Kocham cię- po czym zamknął oczy i opadł na plecy.
-------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

sobota, 5 maja 2012

6.

Z radości rzuciłam mu się na szyje.
-Zayn! Cześć! Co ty tu robisz?- Nie kryłam swojego szczęści na widok chłopaka
-Miałem cię zabrać na imprezę, więc o to jestem- Zayn zawsze był mocno zdystansowany, ale dziś był wyjątkowo zasępiony, spojrzałam na zegarek. Było wyjątkowo wcześnie, ale nic nie powiedziałam. Zebrałam swoje rzeczy, zamknęłam studio i zabrałam chłopaka do części sypialnianej. Posadziłam go na kanapie a sama poszłam szybko się wykąpać. Chciała się jak najszybciej uwinąć żeby Zayn nie musiał siedzieć sam. Szybki prysznic zajął mi kilka minut. Ubrałam się i jeszcze z mokrymi włosami weszłam do pokoju. Zayn miał twarz schowaną w dłoniach, ale gdy mnie usłyszał od razu się poderwał. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się nieśmiało i poklepał miejsce koło siebie. Kiedy usiadłam, przez chwile próbowałam przechwycić jego spojrzenie ale on uparcie wpatrywał się w swoje kolana.
-Co jest Zayn?- chłopak nadal milczał jak zaklęty - Zayn powiedz coś bo zaczynam się martwić!- poklepałam go po ramieniu. On nagle wstał i zaczął nerwowo chodzić w jedną i w drugą stronę po pokoju.
-Bo to wszystkie jest takie, no wiesz... takie no.... kurwa!- szybko usiadł koło mnie - Bo... nie zrozum mnie źle, bardzo cię lubię. Ale to co dzieje się między Harrym a Louisem jest chore! Zaczęło się od tego że Harry tyle z tobą gada i pisze, no i Louis się wściekł że znowu Harry zgarnia mu coś sprzed nosa. Kiedyś byli najlepszymi kumplami a teraz kłócą się o każdą pierdołe!-lekko mnie zatkało. Gdy po chwili odzyskałam zdolność artykułowania słów, odpowiedziałam cicho
-Ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi...-
-Wiem, wiem. Ale proszę zrób... coś. Sam nie wiem co, po prostu brakuje mi moich przyjaciół, nie chce żeby się kłócili - nagle wydał mi się taki bezbronny. Czułam że muszę go pocieszyć, więc podeszłam i go przytuliłam. Choć z racji drobnej różnicy we wzroście i budowie to raczej się w niego wtulałam, po chwili chłopak zaczął łkać. Po chwili spojrzał na mnie swoimi czerwonymi oczkami - Błagam cię, zrób coś. Boje się że ich stracę-
-Nie martw się, on nie są przyjaciółmi- spojrzał na mnie zdziwiony- oni są braćmi- uśmiechnął się
-Dzięki, a teraz chodźmy już- przytulił mnie po raz ostatni a potem pogroził palcem- Ale jak powiesz chłopakom że się rozkleiłem to cię dopadnę- roześmiałam się ale nadal nie bardzo wiedziałam co mam myśleć. Co niby Harry zgarnął mu sprzed nosa?
[-]
Zayn przyjechał innym samochodem niż Louis i Harry. To auto było duże i srebrne, zdecydowanie  pasowało do Zayna. W środku było wyłożone skórą, a siedzenia okazały się niesamowicie wygodne. Adrenalina po tańcu i rozmowie z Zaynem już mi opadła, więc kiedy tylko wsiedliśmy bezwiednie ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona?- nie miałam nawet siły odpowiedzieć więc tylko pokiwałam głową -Jak chcesz to się zdrzemnij, mamy przed sobą jakieś półtorej godziny drogi. Poza tym energia ci się przyda, na miejscu czeka nas walka z Daddym o inną kolekcje filmową niż Disney- Zayn włączył jakąś płytę i zaczął nucić, a ja dosłownie po kilku sekundach już spałam. Obudziłam się na kilka chwile przed tym jak dojechaliśmy na miejsce. Zdążyłam zobaczyć tylko kilka wysokich bloków i parę domków, było już ciemno więc lampy przy ulicy były jedynym źródłem światła. Krajobraz miał bardzo nietypowy ale dość urokliwy klimat. Zatrzymaliśmy się pod dwupiętrowym domkiem. Od wejścia jedyne co słyszałam to wrzaski chłopaków, Zayn poszedł schodami na górę a ja udałam się w kierunku źródła wrzasku. Zastałam scenę jak z dżungli, Harry leżał na ziemi trzymając w rękach jakieś opakowanie, nad nim na czworaka siedział Liam próbując mu je wyrwać, a między nimi stali Niall i Louis (główne źródła wrzasku) próbując ich rozdzielić.
-Oddawaj mi to!- krzyczał Liam do Harrego, wyciągając ręce do płyty
-Nie będziemy tego oglądać! - Harry obrócił się i walnął Liama opakowaniem w głowę. Cios nie był mocny, ale wystarczył żeby Liam rozkojarzył się na chwile. Harry wykorzystał ją aby, ciesząc się jak dziecko, uciec z płytą w kierunku drzwi, czyli  moim.
-O cześć Hana- przytulił mnie -pogawędził bym ale muszę spuścić to w kiblu- pomachał mi płytą przed nosem i z charakterystycznym bananem na mordce i podstępnym chichotem zniknął na piętrze. Liam już po chwili biegł za nim, a dalej Niall (nadal wrzeszcząc). Zostaliśmy z Louisem w salonie sami. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął przepraszająco.
-Zawsze tak to wygląda?-
-Dziś było wyjątkowo kulturalnie. Wszyscy jesz żyją i są raczej w dobrym stanie fizycznym więc jest okey- podszedł trochę bliżej - Ciesze się że jesteś-
-Ja też się ciesze- teraz jego twarz była już bardzo blisko mojej. Czułam jego perfumy wyjątkowo dobrze, pachniał tak... męsko.
-Wiesz że bardzo cię lubię, prawda?- przytaknęłam, Louis złapał mnie za brodę, przyciągnął do siebie i... rozległ się dzwonek oraz radosny krzyk Nialla
- PIZZA!!- odskoczyliśmy od siebie dosłownie na moment przed tym jak chłopaki wparowali do pokoju. Bez Liama i Nialla.
-Gdzie jest Liam?- zapytałam, chłopaki zaczęli się śmiać.
-Na górze opłakuje połamaną płytę- Liam pojawił się w drzwiach, czerwony i naburmuszony.
-Zapłacisz za to- wycedził do Harrego, ten w ramach rewanżu sprzedał mu kuksańca w żebra. Gdy w pokoju pojawiła się pizza wszystkim humory się poprawiły.
-To co oglądamy?- spytał Harry, sugestywnie patrząc na Liama. Za co oberwał pizzą w twarz.
-Sherlock Holmes- odpowiedział, najwyraźniej niczego nieświadomy Zayn. Śmialiśmy się i jedliśmy jeszcze przez półgodziny zanim usiedliśmy przed telewizorem. Gdy usiedliśmy na kanapie czułam że ten wieczór będzie pamiętliwy.
--------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3