poniedziałek, 7 maja 2012

7.

Film był fantastyczny, ale już po kilku chwilach lodówka była pusta, a żołądek Nialla domagał się jedzenia na cały dom. Louis poszedł do piwnicy w poszukiwania resztek ciasta w zamrażalniku. Zayn i Liam już spali.
-Jeeeeeść- miauczał skulony na fotelu Niall
-To idź sobie do sklepu- odpowiedział Harry
-Nie mooooge, wiesz że jestem chory- jego zbolała mina była na tyle przekonująca że Harry, choć najpierw głośno westchnął, wstał z kanapy.
-Dla ciebie wszystko misiak, pójdę- W drodze do wyjścia jeszcze potargał włosy Niallowi
-Nie możesz iść sam, jest już bardzo późno- na zewnątrz było już ciemno a ja bałam się że Harremu coś się stanie. Dom chłopaków nie znajdował się w najbezpieczniejszej dzielnicy Londynu.
-Jak tak się martwisz to chodź ze mną kociaku- Harry uśmiechnął się zadziornie.
-No dobra, weź moją torebkę z holu a ja już idę- wstałam próbując nie obudzić Liama śpiącego z głową na moich kolanach, i Zayna opierającego się o moje ramie. Niall patrzył na mnie jakoś tak dziwnie.
-Louis będzie zły- gdy to powiedział, zamarłam.
-O co wam chodzi? My. Jesteśmy. Tylko. Przyjaciółmi. Nikt nie ma prawa mi mówić co mam robić- Niall złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy.
-Nie rób nic głupiego- puścił mnie i odwrócił się do telewizora. Jeszcze przez chwile patrzyłam na tył jego głowy. Dopiero gdy Harry pociągnął mnie za rękę, ruszyłam się z miejsca. Nałożył mi jakąś kurtkę na ramiona.
-Czyja to kurtka?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Moja- zaczerwienił się- Nie chciałem żebyś zmarzła- powąchałam podszewkę, pachniała taką fajną mieszanką wody kolońskiej i słodkich perfum- chodźmy już. Nawet nie wiem do której otwarty jest ten sklep więc lepiej się pośpieszmy.
[-]
Gdy wyszliśmy na dwór wiał dość mocny wiatr i padał lekki deszcz. Ruszyliśmy przed siebie dość wolnym krokiem, w ciszy. Nasze ramiona i ręce co chwile się o siebie ocierały.
-Ekchem- Harry nerwowo odchrząknął- Co tam u ciebie?-
-W sumie, w porządku...- choć chciałam mu wszystko powiedzieć, o kłótni z Aną, o szkole i o mojej mamie, ale nie chciałam żeby musiał się martwić. I choć nic nie powiedziałam, Harry zrozumiał. Objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło.
-Będzie dobrze kociaku, dasz rade- jakoś tak serducho trochę mocniej mi zabiło. Harry nie opuścił ręki.
-Hana?- nagle gwałtownie się zatrzymał i obrócił twarzą do mnie.
-Tak?- złapał mnie za rękę
-Jesteś bardzo wyjątkowa wiesz?-  gdy patrzył mi w oczy uśmiechał się. Potem zobaczył coś za moimi plecami, i nagle jego twarz spoważniała i szybko przyciągnął mnie do siebie.
-Co jest...- wtedy zobaczyłam na co zareagował Harry. W naszym kierunku zbliżały się cztery, męskie ,i to dość postawne, sylwetki. Po raz drugi tego wieczoru serce zabiło mi mocniej, ale tym razem nie było to miłe.
-Chodzą ploty że nasz dzielnice nawiedziły śpiewające pedały- zaśmiał się jeden z nich.
-Ty patrz on jest z laską, i to niezłą- powiedział drugi. Teraz ich wzroku skupił się na mnie, Harry trzymał mnie coraz mocniej -Laleczko zostaw frajera i choć do prawdziwego mężczyzny- zaśmiał się obleśnie, po czym wyciągnął do mnie swoje brudne łapy. Odskoczyłam przerażona.
-Zostaw ją!- Harry do tej pory przerażony, teraz wyglądał na wściekłego.
-Oooo, nasz śpiewak jest waleczny!- teraz śmiali się już wszyscy - Zobaczymy jaki będziesz jak ci przestawimy parę rzeczy, a potem pokażemy koleżance jak się bawią prawdziwi faceci- powoli, rechocząc się ruszyli w naszym kierunku. Harry szepnął mi do ucha
-Uciekaj jak ci powiem- i nagle wyskoczył do przodu i przyłożył najbliższemu przeciwnikowi prosto w brzuch. Facet upadł na ziemie z głośnym jękiem.
-Hana uciekaj!- krzyknął.
-To my ci teraz kurwa pokażemy!-Dopiero po chwili reszta grupy się otrząsnęła i rzucili się na Harrego. Chłopak po chwili leżał na ziemi kopany i bity.
-NIE!!- Nie mogłam patrzeć bezczynnie -ZOSTAW GO!- i bez myślenia rzuciłam się od tyłu na jednego z nich. Bez wysiłku odrzucił mnie na ziemie. Uderzyłam głową w chodnik, choć bolało dałam radę wstać. Nagle z zakrętu wyjechał wielki terenowy samochód jadąc prosto na nas. Gdy tamci go zobaczyli zaczęli uciekać z prędkością o jaką bym ich nie podejrzewałam. Samochód nas minął, bez zatrzymywania się. Znowu zostaliśmy z Harrym sami na ulicy, podbiegłam do chłopaka. Gdy zobaczyłam w jakim jest stanie nie mogłam nie płakać. 
-Harry powiedz coś! Harry! Proszę...- teraz to już wpadłam w histerie chłopak ciężko oddychał i nie odpowiadał, szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Liama. Powiedziałam co się stało i gdzie jesteśmy. Gdy rozłączyłam się zobaczyłam że Harry lekko się podniósł. Chłopak otworzył oczy, i próbował coś powiedzieć. Za plecami usłyszałam odgłos biegnących z pomocą chłopaków. Ale zanim do nas dobiegli usłyszałam bardzo wyraźnie
-Hana. Kocham cię- po czym zamknął oczy i opadł na plecy.
-------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

5 komentarzy:

  1. Ojeeejuuu . ZAJEEEEEEBISTY !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa jest taki zaje*isty, że ja pierdzielę ! <3 Kocham cię x
    ~Werii

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, ale emocjonujący rozdział! Kocham jak piszesz! ♥
    Teraz, to się trochę pogmatwało, Harry ją kocha, co będzie z Louisem?
    Chyba, żeby poznac odpwiedź, muszę czytać dalej, tak więc właśnie z takim zamiarem udaje się do następnego.
    Pozdrawiam i przesyłam virtual-hug!
    ~Amy. x

    OdpowiedzUsuń