sobota, 3 listopada 2012

19.

Chłopcy naprawdę się postarali, dom był posprzątany a na stole stał ciepły, jeszcze parujący obiad. Niall otworzył szeroko ręce i zadowolony uśmiechnął się.
-Podoba się? Zayn i Liam sprzątali, ja i Lou robiliśmy obiad a Harry przygotowywał niespodziankę-
-Bardzo mi się podoba. Wygląda i pachnie przepysznie- usiadłam przy stole, gdzie od razu dołączyli do mnie chłopcy- Ale zaraz.. jaką niespodziankę?- Zaczęli się do siebie podejrzanie uśmiechać- Ejjjj! O co chodzi?-
Jedyny odezwał się Liam.
-Dowiesz się jak zjemy- zastanawiałam się czy nie drążyć tematu ale postanowiłam że po prostu zjem jak najszybciej i sama się dowiem.
-Wow, szybko jesz jak coś chcesz- skwitował Harry po zakończonym posiłku, kiedy ja z podekscytowania prawie skakałam na krześle.
-No weźcie, nie męczcie tylko powiedzcie co to!- uwielbiałam niespodzianki ale czekanie na nie to katorga.
-No dobra, przynieście ją- Zayn ledwie to z siebie wykrztusił, tak się śmiał. Harry i Niall z niesamowitą szybkością polecieli na górę. Louis położył rękę na mojej, spojrzał mi w oczy i powiedział.
-Mam nadzieje że ci się spodoba, bo nas już polubiła- i mrugnął do mnie. I wtedy w drzwiach pojawił się Niall a za nim Harry, Irlandczyk w rękach miał najpiękniejszego kota na świecie. Był puchaty i patrzył na świat wielkimi zielonymi oczami.
-O mój boże- podeszłam powoli i pogłaskałam go po grzbiecie -jaki on piękny-
-To tyle o mnie, ale co myślisz o kocie?- mruknął Harry, za co dostał kuksańca w bok. Ale potem tak żeby nie zgnieść kota przytuliłam Nialla.
-Jest cudowny!- nie mogłam oderwać od niego oczu
-No to teraz mamy oficjalnie dwóch nowych lokatorów- ogłosił Zayn, wstając -Trzeba to oblać-
-Ty wszystko chcesz oblewać- powiedział Liam. Ten spojrzał na niego spod byka i mruknął coś co brzmiało jak "spierdalaj". Puściliśmy muzykę, napiliśmy się trochę i gadaliśmy, w pewnym momencie koło mnie usiadł Louis.
-Hej- uśmiechnął się nieśmiało -Jak sie czujesz?- obracałam w rękach kubek gorącej herbaty.
-Już lepiej, bycie w tej szkole tylko mnie męczyło, mam nadzieje że tu będzie mi lepiej-
-Też mam taką nadzieje- kiedy patrzyłam w jego oczy nie mogłam uwierzyć że ma dziewczynę  Był dla mnie tak wyjątkowy czemu nagle przestał, co miała ona czego nie miałam ja. Kim ona była? Jak wyglądała? Miałam tyle pytań i żadnych odpowiedzi a jedyne co powiedziałam to
-Byłoby miło- objął mnie ramieniem gdy nagle, między nas wepchnął się kot, rozdzielając nas.

-Mądry kotek- mruknął Niall.
-------------------------------------------------------------------------------------

Drogie dziewczęta i chłopcy zapraszam na oficjalną stronkę bloga https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Znajdziecie tam wszystko zdjęcia, updates dotyczące bloga i info o chłopcach. 
ZAPRASZAM :)
xoxo, Hana <3

środa, 5 września 2012

18

-Niedługo, muszę się tylko zająć paroma sprawami. Do zobaczenia - Rozłączyłam się i położyłam telefon na blacie. Wzięłam głęboki wdech, Natalia świdrowała mnie spojrzeniem.
-Coś się stało? Wyglądasz na zszokowaną-  spytałam
-Zmęczona jestem, idę spać- wstałam, zostawiając Natalie nadal siedzącą przy stole. Wzięłam tacę do rąk. Jej zawartość z impetem wyrzuciłam do śmietnika, a ją położyłam na nim. Czuł ogromną pokusę żeby wybiec z tej sali, ale zmusiłam się żeby wyjść spokojnie. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi stołówki pobiegłam do pokoju i zaczęłam się pakować. Miałam mało czasu, ale na szczęście też nie za dużo rzeczy. Z walizką w ręku stanęłam w drzwiach, i rozejrzałam się po raz ostatni. Westchnęłam, choć ostatnio wydarzyło się tu dużo okropnych rzeczy, było też kilka fajnych chwil. Przez sekundę miałam ochotę zostać, ale wiedziałam że nie dam rady. Wybrałam numer centrali i zamówiłam taksówkę na za 15 minut, sama szybko zeszłam do sekretariatu. Miałam nadzieję że w pokoju nie będzie nikogo poza sekretarką, ale cóż, najwyraźniej dzisiejszy dzień był dniem płonnych nadziei. Przy biurku stały pochylone sekretarka szkolna i pedagog.
-Ekchem- odwróciły się żeby na mnie spojrzeć -Ja chciałam odebrać swoje papiery i wypisać się z akademika- obie spojrzały najpierw na mnie a potem na siebie.
-Aż tak ci u nas źle?- Spytała się mnie pedagog. Pokręciłam głową
-Nie to nie tak..- chciałam wszystko wytłumaczyć
-Nie musisz się tłumaczyć- Sekretarka podała mi druk do wypełnienia i teczkę z papierami. Po ostatnim podpisie podałam jej kartkę, ale ona zamiast ją zabrać, spojrzała mi w oczy i spytała -Ale czy to przez TEGO chłopca?- spojrzałam na nią zdziwiona.
-Kogo? O czym Pani mówi?- podała mi gazetę, to był ten sam artykuł który pokazywała mi Ann kilka dni temu, tylko że ten był trochę dłuższy, i w gazecie. Ogólnokrajowej gazecie. A ja byłam martwa. Ogólnokrajowo martwa.
----------------------------------------------------------------------------------
Byłam jak w transie, ocknęłam się dopiero w taksówce. Nadal trzymałam w rękach gazetę. Pomijając kilka uszczypliwości w stylu "Harry mógł mierzyć trochę wyżej" nie było tam nic odkrywczego. Nie było mojego nazwiska ale zdjęcia były dość wyraźne. Taksówkarz co chwila spoglądał na mnie w lusterku.
-Coś się stało?- spytał podnosząc brwi
-Nie, a czemu pan pyta?- spojrzałam zdziwiona tą nagłą ciekawością mojego stanu emocjonalnego.
-Po od 10 minut stoimy pod adresem który pani podała, a pani jeszcze nie wysiadła- zapłaciłam i wygramoliłam. Stanęłam przed tabliczką z napisem "Jones". To fałszywe nazwisko zapewniało chłopcom prywatność. Nagle drzwi otworzyły się na oścież i wyleciała na mnie cała banda. Zalały mnie ich uściski, już po chwili zabrali mi walizki i chłopcy pobiegli do domu. Powoli zaczęłam wchodzić schodkami do wejścia, nagle w progu pojawił się Harry. Rozłożył ręce, nie musiał nic mówić  po prostu przytuliłam go z całej siły.
-Witaj w domu- wyszeptał mi prosto we włosy.
---------------------------------------------------------------------

Jak obiecałam, teraz notki będą się pojawiać częściej :)
zapraszam na stronkę bloga gdzie będziecie mogły do mnie napisać, przeczytać updaty i wiele, wiele innych rzeczy
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Love ya xoxo

niedziela, 2 września 2012

Szkoła :)

Hej,
Więc wiem że to nietypowy post ale mam do zakomunikowania kilka rzeczy. Ze względu na powrót do szkoły moje działanie na tym blogu stanie się bardziej regularne (Jeeej!). Poza tym mam plan założyć jeszcze jednego bloga tylko że tym razem o modzie, oraz kanał na YouTubie i do tego dojdzie jeszcze lookbook. Wiem że to sporo zważywszy że w tym roku muszę się wziąć porządnie za naukę ale wierzcie mi że dam radę. Poza tym jakby ktoś zapomniał dziś pierwszy dzień szkoły, więc życzę wam samych sukcesów ( of kors), mnóstwo przyjaciół itp. Pamiętajcie że pasja, pasją ale nauka też jest bardzo ważna (mama byłaby ze mnie dumna ;))

Jeśli chcecie żebym podała wam adres nowego bloga jak go założę to piszcie tu albo na fb (https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=). A teraz idę dalej walczyć z bezsennością

Love ya xoxo <3

środa, 29 sierpnia 2012

Nowa strona :)


Wczoraj założyłąm nową stronkę dotyczącą bloga 
Zapraszam do lajkowania i udostępniania.
Będą tam konkursy, updaty i wiele, wiele innych.
xoxo, Hana <3

sobota, 4 sierpnia 2012

17

-Ale jak to, czemu? Przecież zachowałem się jak dupek- Lou był wyraźnie zdziwiony.
-Wim, i to prawda że zachowałeś jak dupek, ale wiem że nim nie jesteś- zaśmiał się cicho.
-Mówił ci kiedyś ktoś jak niezwykła jesteś?- spojrzałam na zdjęcie mnie i Ann, stojące na szafce przy łóżku.
-Nie.- skłamałam - Poza tobą oczywiście- chłopak zachichotał
- Czuję się wyjątkowy- i znowu ta wymowna cisza. Wiedziałam że to co zaraz powiem zepsuje atmosferę.
-Tęsknie za tobą, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię zobaczyć-
-To czemu się nie spotkać? Będę pod twoją szkołą za dwadzieścia minut- Chłopak był zdecydowanie podekscytowany- jestem teraz w piżamie więc muszę się przebrać, chyba że ci to nie przeszkadza?-  zaśmiałam się.
-Mi to nie przeszkadza, ale nauczycielce która dała mi szlaban to końca roku może trochę zawadzać-
-Ach- nagle uciekł z niego cały entuzjazm -Coś znowu nabroiła?-
-W sumie nic wielkiego, jakby dowiedzieli się o wszystkim to dopiero wtedy miałabym przechlapane- zaśmiałam się.
-Czemu właściwie jeszcze siedzisz w tej szkole? Przecież masz już wszystko załatwione- pod przypływem wspomnień zrobiło mi się smutno. Smutno to mało powiedziane, prawie znowu się nie popłakałam, ale wzięłam głęboki oddech i starałam się brzmieć najweselej jak tylko potrafiłam.
-Po prostu... No wiesz, nie mam gdzie się podziać- samotna łza spłynęła mi po policzku, otarłam ją szybkim ruchem.
-Mam pewien pomysł!- prawie krzyknął -Ale muszę najpierw coś zrobić, więc zadzwonię do ciebie później- i rozłączył się bez pożegnania. Patrzyłam się zdziwiona w telefon przez kilka chwil, potem odchyliłam głowę i parsknęłam śmiechem. "Wariat" pomyślałam. Na zegarku wybiła 17. No cóż po tylu emocjach czas uzupełnić spalone kalorie i coś zjeść. Zeszłam na dół do stołówki. Weszłam na salę i ostentacyjnie przeszłam koło Ann, która nawet mnie nie zauważyła. Śmiała się otoczona koleżankami. Usiadłam ze swoją tacą przy stole najbliżej okna. Cudowna angielska pogoda postanowiła się właśnie teraz zepsuć. Jednym słowem lało jak z cebra. Rozejrzałam się wokoło i nagle zrozumiałam że jako jedyna jestem sama. Kujony miały swoje małe kliki, popularsi mieli swoje kółka wzajemnego uwielbienia, a sportowcy porównywali swoje bicepsy na stole. Tylko ja zostałam sama jak palec. Byłam jednocześnie smutna, zła i sfrustrowana. Grzebałam w talerzu nagle pozbawiona apetytu. Skupiona na swoim talerzu nawet nie zauważyłam kiedy podeszła do mnie Natalia. Krótkie info na temat tej osoby. Suka. Można się domyślić że jej nie lubię.
-Hej Hana!- I ten mój ukochany, wymuszony uśmieszek -Co tam u ciebie?- już miałam na końcu języka kulturalne i zdecydowanie niewymuszone "spierdalaj" żeby sobie poszła ale gdy tylko usiadła zadzwonił mój telefon. Szybkim ruchem odebrałam żeby nie zdążyła zobaczyć kto to dzwoni tylko że ja też nie widziałam.
-Hallo?-  spytałam trochę niepewnie.
-Hana! Zamieszkasz ze mną znaczy ekchem... z nami!- zakrztusiłam się z wrażenia.
-Co?- Natalia od razu zrobiła się ciekawska
-Nie cieszysz się -Louis posmutniał - Myślałem że to dobry pomysł...-
-Nie! Bardzo się ciesze, tylko mnie zdziwiłeś-
-To kiedy przywieziesz swoje rzeczy?-
-------------------------------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Jeśli się wam podoba to proszę udostępniajcie :)
xoxo, Hana <3

wtorek, 17 lipca 2012

16

Panowała cisza, nigdy nie czułam jej tak mocno. Najpierw we mnie uderzyła, żeby potem powoli, bardzo powoli, wchodzić w każdy fragment mojego ciała. Byłam jak sparaliżowana, Ann i Niall patrzyli raz na mnie raz na siebie. Gdy do niego dotarło jak dotknęły mnie jego słowa, odłożył miskę na bok, przysiadł się do mnie i przytulił z całej siły.
-Przepraszam- Zaszlochał mi w rękaw -Nie obrażaj się na mnie, proszę. Nie powinienem tego mówić, schrzaniłem. Przepraszam ale nie wiem co będzie z chłopakami, nasz zespół wisi na włosku. Od roku nie widziałem rodziny. A ja po prostu chce się czuć potrzebny i tylko ty mi zostałaś, chociaż ty mnie potrzebuj.- Spojrzał na mnie ze łzami w oczach -Chce w końcu być potrzebny- objęłam go. W końcu tak naprawdę większość jego problemów jest przeze mnie.
-Potrzebuje cię- Dopiero gdy powiedziałam na głos zrozumiałam jak bardzo. Blondasek choć nigdy nie był mi tak bliski jak Harry czy Louis, tylko on był w stanie zrozumieć co teraz czuję, i co najważniejsze tylko on mógł mi pomóc -Potrzebuje żebyś mi powiedział co teraz mam robić- powiedziałam najbardziej stanowczym głosem na jaki mnie było stać w tej chwili. Choć wydawało mi się że wyszło kiepsko, to jednak. Niall puścił mnie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-A skąd ja mam wiedzieć, jestem głodnym Irlandczykiem!- nie mogłam się nie zaśmiać. Ann uśmiechnęła się delikatnie widząc że ogólna atmosfera uległa polepszeniu. Spojrzała na zegarek, zerwała się i w pośpiechu. Niall od razu na nią spojrzał, chłopak poświęcał jej wyjątkowo dużo czas jak na kogoś kogo znał niecałą godzinę.
-Ale gdzie ty idziesz?- spytał chłopak. Ann uśmiechnęła się w TEN sposób. No wiecie "Podobasz mi się ale przecież ci o tym nie powiem" sposób.
-Idę na zajęcia, i nie tylko ja powinnam- spojrzała na mnie wymownie, przewróciłam oczami -Papa, i Niall...?-
-Tak?- Tak się wychylił że myślałam że zaraz zeskoczy z łóżka.
-Ja chciałam... ekchem... dzięki- zaczerwieniła się
-Mi też było miło- gdy zamknęły się za nią drzwi spojrzał na mnie -Myślisz że on może...-
-Tak- przerwałam mu i potargałam mu włosy
-Może powinienem...- splótł ręce na kolanach
-Zdecydowanie powinieneś- uśmiechnął się, jeszcze raz mnie przytulił i pobiegł za Ann. Ja westchnęłam.
-Ci cholerni zakochani, nic ich nie powstrzyma- nagle mój telefon zadzwonił. To był Louis. Ręce mi drżały kiedy po niego sięgnęłam. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć  kiedy chłpak się odezwał.
-Harry to idiota, ale ja nie jestem lepszy. Powinienem wszystko ci wyjaśnić kiedy miałem szanse, wiem że może jest już teraz za późno ale błagam cię daj mi szansę żeby wszystko naprawić- usiadłam, otrzepałam się i powiedziałam
-Nie musisz, ja już ci wybaczyłam-
--------------------------------------------------------------

Drogie dziewczęta i chłopcy zapraszam na officjalną stronkę bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Znajdziecie tam wszystko zdjęcia, updates dotyczące bloga i info o chłopcach. 
ZAPRASZAM :)
xoxo, Hana <3

sobota, 14 lipca 2012

15

 Ann siedziała i pocieszała mnie przez dłuższy czas ale nie czułam się przez to ani odrobiny lepiej, wręcz przeciwnie, czułam się coraz gorzej. Więc kiedy wyszła z pokoju wzięłam do ręki telefon, spojrzałam na wyświetlacz i zorientowałam się że nie wiem do kogo zadzwonić. Potrzebowałam kogoś kto nie będzie próbował zrozumieć ani pocieszyć, ktoś kto po prostu będzie. Olśniło mnie! Wybrałam numer a on odebrał po kilku sygnałach.
-Hmmm, Halo? Hana, coś się stało?- chłopak był wyraźnie zaspany
-Odebrałeś!- Byłam tak zdziwiona że aż zapomniałam że jestem smutna
-To chyba dobrze- zaśmiał się cicho, ale jakoś tak inaczej. Jakby jemu też coś się stało - Co jest? Dawno nie rozmawialiśmy-
-No trochę, tak z tydzień będzie- Teraz ja się zaśmiałam- Jest okey... w sumie...- Liam westchnął.
-Wiem że nie jest. A teraz mów.- Nie wiem czy to jego głos, czy to w jak kiepskim stanie byłam ale coś sprawiło że powiedziałam mu wszystko. O tym że ukrywaliśmy że jesteśmy razem i o całej tej sytuacji z Ann. Po tym jak już wszystko z siebie wyrzuciłam zapadła cisza na lini.

-A ty wiesz co on właściwie zrobił?- spytał

-Nie wiem. Trochę bałam się spytać co to mogło być skoro przez to moja przyjaciółka wpadła w depresję -Odpowiedziałam szczerze
-Ale wiesz że Harry to mój przyjaciel prawda? I stanę za nim murem, choć wiem że nie jest bez wad. Bywał chamski, narcystyczne, powierzchowny i czasem porywczy. Tylko że ten Harry to przeszłość, nie mogę ci powiedzieć po prostu "Wybacz mu" bo nie o to chodzi. Ale Harry kiedyś i Harry dziś to dwie zupełnie inne osoby. I chodź nic oficjalnie nie powiedzieliście wszyscy wiedzieli że coś jest na rzeczy. Ty go zmieniłaś, i to na lepsze, więc weź to pod uwagę- nagle usłyszałam w tle dźwięk trzaskanych drzwi -To chyba Harry, ja lecę a ty przemyśl to co ci powiedziałem-

-Papa- rozłączyłam się i rzuciłam telefon na torbę koło łóżka a potem sama zanurkowałam pod kołdrę.
-Życie jest do dupy- powiedziałam ni to do siebie ni to do okrutnego wszechświata. Jeszcze trochę popłakałam i poszłam spać.
[-]
Chrup, chrup, mlask, chrup, chrup, mlask. Czyjeś odgłosy jedzenia wyrwały mnie ze snu.
-Ona normalnie też śpi w ciuchach? Bo ja normalnie wole piżamę- Powoli otworzyłam oczy żeby zobaczyć Niall który pożerał miskę płatków na łóżku Ann. Gadali sobie w najlepsze, ale kiedy zobaczyli że się obudziłam, Niall się uśmiechnął a Ann zaczerwieniona, spuściła wzrok.
-O! Siema śpiąca królewno! W domu było nie do wytrzymania więc przeszukałem skrzynkę Louis, znalazła twój adres i oto jestem!- Blondasek się wyszczerzył.
-To może ja sobie pójdę- Powiedziała Ann i zaczęła wstawać, ale zanim stanęła na nogi Niall złapał ją za rękę i pociągnął delikatnie do siebie.
-Nie idź!- Obie spojrzałyśmy na niego zdziwione, teraz on się trochę zaczerwienił- Proszę- dodał trochę ciszej.
-Hmm... Okey. Mogę zostać- Ann uśmiechnęła się do niego.
-Przepraszam że przeszkadzam ale co ty tu robisz?- 
-Już mówiłem, w domu jest zryta atmosfera. Louis wrócił. A Harry zamiast się cieszyć od razu na niego naskoczył. Zayn próbował ich rozdzielić ale mu nie wyszło i zdążyli się trochę pobić. Jak wychodziłem to Liam gadał o czymś z Harrym w salonie, Louis zabunkrował się u siebie a Zayn, jak to Zayn od razu poszedł zadzwonić do Perrie- 
-Louis wrócił?- Tak szybko usiadłam na łóżku że aż zakręciło mi się w głowie
-Tylko tyle usłyszałaś- Niall zaśmiał się- Ale tak wrócił, ale nie wyglądał na zachwyconego. Pewnie ta Eleanor dała mu w kość- mrugnął do mnie. Ale mi nie było do śmiechu, po randce ze mną pojechał od razu do niej?
-No tak, byli razem na jakieś imprezie a potem poszli do hotelu- Zamurowało mnie, Niall niczego nieświadomy nadal chrupał płatki, tylko Ann była tak zdziwiona jak ja. Po chwili zorientował się że coś jest nie tak -Powiedziałem coś nie tak?-
-Nie- wyszeptałam -Powiedziałeś prawdę-
----------------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

niedziela, 8 lipca 2012

14.

-Hmmm... To wy się znacie?- Było to głupie pytanie ale jakoś tak nie wiedziałam co powiedzieć.
-To ja chyba już sobie pójdę- Ann szybko obróciła się na pięcie.
-Nie!- ton mojego głosu zatrzymał ją zanim zdążyła uciec. -Ty- wskazałam na nią palcem -Siadaj! A ty- teraz wskazałam na Harrego -Mów o co chodzi- Ann po chwili zawahania niechętnie usiadła koło chłopaka, który właśnie zapinał ostatni guzik koszuli.
-O nic, naprawdę- Harry nagle zrobił się bardzo zafascynowany wnętrzem swojej dłoni ale nawet spod jego włosów było widać że robi się czerwony, był naprawdę kiepski w ukrywaniu prawdy. Usiadłam między nimi i poklepałam Harrego po kolanie
-Zareagowałeś tak neutralnie że prawie ci uwierzyłam. A teraz na serio, jesteśmy trójką dorosłych, więc chyba możemy mówić szczerze- Nagle Ann wstała. Już chciała krzyczeć że ma siadać z powrotem ale ona podeszła do swojego stolika i wyciągnęła TO pudełko.
-To ty tego nie spaliłaś? Przecież to był fra...- nagle słowa uwięzły mi w gardle. Nie mogłam w to uwierzyć -Ty chyba sobie jaja robisz...- Ann pokręciła głową. Wyciągnęła do mnie rękę w której trzymała pudełko. Wiele razy je trzymałam w ręku ale nigdy Ann nie pozwoliła mi zajrzeć do środka. Teraz oboje bez słowa patrzyła jak je otwieram. Harold schował twarz w dłoniach. Powoli uchyliłam wieko. W środku nie było dużo rzeczy, parę biletów, jakieś karteczki, ale najwięcej zdjęć. Zdjęcia położyłam sobie na kolanach a pudełko odłożyłam na bok. Pierwsze zdjęcie przedstawiało Harrego czochrającego włosy Ann, była wtedy jeszcze blondynką. Następne zdjęcia to głównie Harry przytulający ją, Ann wtulająca się w niego, parę buziaków w czoło, policzek. Ostatnie zdjęcie było najgorsze. Harry i Ann siedzieli naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce, wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Na odwrocie było tylko jedno słowo "Forever".  Jedna samotna łza spłynęła mi po policzku, Harry od razu mnie przytulił.
-Proszę, nie dotykaj mnie- Od razu opuścił ręce, tylko jeszcze spojrzał smutno.
-Ann ci powiedziała prawda? O tym co zrobiłem?- tylko pokiwałam głową
-To ja może was zostawię, chyba już wystarczająco namieszałam- tym razem nie oponowałam. Kiedy drzwi zamknęły się za nią, zapanowała cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.
-Kocie - Harry klęknął i złapał mnie za rękę- Ja ci to mogę wszystko wyjaśnić-
-Jak mi to wyjaśnisz? Mnie też porzucisz jeśli ci odmówię i zaliczysz pierwszą lepszą laske na imprezie?!-
-To było dawno! Na niej nie zależało mi jak na tobie!- oczy mu błyszczały z przejęcia
-Jej też mówiłeś że ją kochasz, poza tym skoro tak ci strasznie zależy to czemu nawet nie powiedziałeś o nas swoim przyjaciołom?!-
-Ja- nagle spuścił wzrok na kolana i wymamrotał -sam nie wiem-
-Dokładnie! A kto ma wiedzieć za ciebie? Louis przynajmniej nie zdradza swojej dziewczyny, a przepraszam, przecież ja nie jestem twoją dziewczyną!- teraz już krzyczała. Harry zrobił się czerwony ze wściekłości, złapał swoją kurtkę i wysyczał
-Jak tak to droga wolna bądź sobie z nim!- i wybiegł z pokoju. Dźwięk trzaskanych drzwi niósł się jeszcze przez chwile. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać jak nigdy w życiu, całe moje ciało drżało. Nie wiedziałam kto, ale ktoś przeniósł mnie z podłogi na łóżko i okrył kocem. Nagle ten ktoś zaczął mnie głaskać po głowie gdy spojrzałam w górę, zobaczyłam Ann. Miała całą czerwoną twarz i zapuchnięte oczy, też płakała.
-Chcesz pogadać?- spytała cicho
-Nie- podniosłam się na łokciach -Chce się przytulić- gdy mnie przytuliła znowu zaczęłam płakać.
-Będzie dobrze- szczerze wątpiłam, bo od kiedy ostatni raz to słyszałam nic nie szło dobrze
------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Będziecie na bieżąco z updatami :)
xoxo, Hana <3

środa, 4 lipca 2012

13

-No to jak będzie z tym uściskiem?- upomniał się chłopak. Z piskiem rzuciłam mu się na szyje. Ujął mnie w tali i o kręcił parę razy wkoło, był wyjątkowo sprawny jak na kalekę. Po chwili odsunęłam się żeby moc mu się przyjrzeć. On nadal obejmował mnie, a ja trzymałam mu ręce na szyi i patrzyłam w te piękne oczy.
-Ale jak ty tu się właściwie dostałeś? Ciebie tu nie powinno być- byłam szczęśliwa ze go widzę ale miałam dość kłopotów jak na jeden dzień.
-Przyjechałem na moim białym wierzchowcu do mojej księżniczki. Nie cieszysz się?-
-Cieszę tylko raczej nie możemy przyjmować gości, zwłaszcza bez zapowiedzi. Ale mam pomysł, chodź- pociągnęłam go za rękę i tak szybko jak pozwalał mu jego noga, poszliśmy na piętro. Dopiero gdy zamknęły się za nami drzwi sypialni odetchnęłam. Chłopak najpierw odgarnął mi włosy w czoła a potem pogładził po szyi. Cicho westchnęłam.
-Stęskniłem się- pocałował mnie delikatnie.
-Ja tez- Harry z lekkim ociąganiem rozejrzał się po pokoju i klapnął na łóżku pod oknem, spojrzałam na niego zdziwiona -Skąd wiesz że to moje?-
-Jakoś tak- Popukał się po skroni- Mam intuicje- I przyciągnął mnie do siebie -Poza tym leżała na nim moje kurtka- Mrugnął do mnie.
-A tak na serio. Czemu przyjechałeś?- pogłaskałam jego policzek. Poczułam.jak o dłoń ociera mi się lekki zarost.
-Chciałem z tobą porozmawiać, poznać cię- Ujął moją dłoń odciągając ją od swojej twarzy.
-Przecież mnie znasz- uśmiechnęłam się.
-Ale chciałbym poznać tak lepiej. Chce wiedzieć o tobie wszystko, jakie lody lubisz? Czy wolisz koty czy psy? Jaka jest twoja ulubiona piosenka? I tak dalej-
- A więc. Moje ulubione lody to truskawkowe. Wole koty. Moja ulubiona piosenka to Changes-Black Sabbath. A twoje?-
-Czekoladowe, też koty i nie mam. Ale jest jedna ważna rzecz która musisz o mnie wiedzieć-
-Taaak, jaka?-
-Skrywam sekret, mroczny sekret- zrobił chytrą mnie- Tak naprawdę nie jestem chłopakiem, jestem lwem!- i rzucił się na mnie. Ja przestraszona pisnęłam. Po chwili kotłowania Harry leżał na mnie a ja patrzyłam na jego twarz która była dosłownie kilka centymetrów nade mną. Serce znowu mi łomotało, co nie uszło to uwadze Harolda.
-Ale serce ci bije, chyba ci się podobam- uśmiechnął się - Przyznaj, lecisz na mnie!- spaliłam burak
-No może trochę-  nagle chłopak pocałował mnie jakoś inaczej, dużo bardziej namiętnie. Moje dłonie najpierw jeździły po jego umięśnionych plecach a potem sama nie wiem czemu zaczęłam rozpinać koszulę. Już po chwili jego koszula leżała na ziemi a ja na Harrym.
-Przeszkadzam w czymś?- Głos Ann szybko rozrzedził atmosferę, szybko się ogarnęliśmy i usiedliśmy na łóżku -Nareszcie mogę poznać Lou...- głos uwiązł jej w gardle.
-Ann?- Harry spytał prawie że piskliwie.
-Harry?- Ann wyglądała na przerażoną. A ja już zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.
---------------------------------------------

Nowy rozdział, dziękuje wam za wszystkie komentarza i wiadomość na fb. Jesteście kochani :*
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
e.mail: hana.directioner@gmail.com 
Piszcie jak coś :D
xoxo, hana <3

poniedziałek, 2 lipca 2012

12


Następnych dni byłam trochę jak w transie, moje życie znowu obracało się wokół rozmów tylko że teraz rozmawiałam z Harrym. Choć z zewnątrz nic się nie zmieniło, nadal chodziłam do szkoły, uczyłam się i rozmawiałam z przyjaciółmi. Ale całe moje wnętrz się trzęsło, miałam ochotę tańczyć, kręcić się, robić fikołki i drzeć się wniebogłosy. Ale nie mogłam, ustaliliśmy z Harrym że nikomu nic nie powiemy. Wiedzieliśmy że będzie ciężko ale on miał swoją karierę a ja nie chciałam zostać głównym tematem portali plotkarskich. Choć w głębi duszy było mi przykro. Chciałam tak jak inne dziewczyny móc normalnie pójść coś zjeść, potrzymać się publicznie za rękę, albo pocałować kogoś kogo kocham. Kocham. Ja go kocham. Kurde, dziwne to było uczucie. Co prawda wcześniej miałam chłopaków, ale to było tylko tak dla zabawy. Nigdy na poważnie, a teraz... chyba było na poważnie.
-Hana!- łuuup, dostałam książką w głowę, tak moja koleżanka miała nie konwencjonalne sposoby zwrócenia na siebie uwagi. Uśmiech miała od ust do ust -Widzę że randka się udała, wyglądasz na meeega zakochaną. Opowiadaj, dobrze Louis całuje?-  była tak pochylona nad moją ławką że myślałam że zaraz upadnie.
-To nie jest tak...- dzwonek przerwał nam rozmowę. Ann mrugnęła do mnie
-Pogadamy potem, lepiej zacznij już spisywać pikantne szczegóły, bo ja chce wiedzieć WSZYSTKO- i pobiegła na swoje miejsce bo do klasy weszła już nauczycielka. Serce biło mi jak szalone, co ja jej miałam powiedzieć o Louisie? Że mnie pocałował a ja nic nie poczułam? A tak właściwie to gdzie on pojechał? Teraz się zorientowałam że nie rozmawiałam z nim od dwóch dni. Szybko wyciągnęłam telefon i czekając na moment w którym nauczycielka nie zauważy, wystukałam "Co tam? Czemu się nie odzywasz, martwię się :c" i wysłałam. Wsadziłam telefon z powrotem do torby dokładnie w tym samym momencie co nauczycielka spojrzała na klasę, wstrzymałam oddech ale on mówiła coś tam dalej więc chyba nie zauważyła. Nagle ciszę w klasie przerwała melodia. Od razu zaczęłam się rozglądać czyj to. Dopiero gdy zobaczyłam że nauczycielka patrzy na mnie zrozumiałam że to mój. 
-Raczysz to wyłączyć?- Szybko sięgnęłam do torby i wyłączyłam dźwięk. -A teraz do pedagog gdzie będziesz mogła wszystko wyjaśnić-
-Ale proszę pani..- 
-Żadnego "ale" JUŻ!- pod koniec roku nie mogłam sobie pozwolić na obniżenie oceny ze sprawowania więc cichutko zebrałam rzeczy i wyszłam z klasy. Wszystkie dziewczyny patrzyły za mną. Na korytarzu jeszcze raz wyciągnęłam telefon, tak jak myślałam, sms od Lou. "Jest dobrze, a tak właściwie to nie, nie jest dobrze. Nie chce cię okłamywać, ale nie możesz mi pomóc. Kocham cię ale muszę zniknąć" Serce mi się łamało na pół. Choć nie czułam do niego tego co czułam do Harolda ale nadal był moim przyjacielem i było dla mnie jasne że cierpi. W samym gabinecie pani pedagog było dziwnie. Pomieszczenie i jego właścicielka też było dziwne.Na podłodze leżała wygnieciona setkami par butów, zielona wykładzina. Na ścianach były półki pełne książek i figurek słoni. Stało też tam parę jakiś dyplomów. A na samym środku było ogromne biurko które zdawało się zajmować połowę i tak już małego pomieszczenia. Pani pedagog była ubrana jak w samym środku zimy choć za oknem było koło 20 stopni. Miała no sobie jedyny chyba na  świecie sweter w... maszerujące słonik.
-Dobrze że jesteś, siadaj - wskazała ręką krzesło po drugiej stronie biurka -Dobrze że przyszłaś, i tak miałam cię poprosić-
-Pani Mcyoung mnie wysłała-
-Nieważne, Hana chciałam cię spytać- chwile pogrzebała w szufladzie i po chwili wyciągnęła jakiś wydruk który mi podała -To nie jest test psychologiczny, ale co ty tu widzisz?- Jej twarz zwykle przerażająco wesoła teraz była surowa i zimna. Spojrzałam to były te zdjęcia z plaży. Moje serce najpierw przyspieszyło a potem zatrzymało się zupełnie. Minuty ciągnęły się w nieskończoność.
-A więc? Hana czy wiesz co grozi za opuszczenie terenu szkoły bez zezwolenia, ZWŁASZCZA w ciągu tygodnia?-
-Nie wiem proszę pani- odpowiedziałam cicho
-Grozi wydalenie ze szkoły. Wam jako maturzystom lekko popuszczamy ale celowe łamanie reguł to co innego. Hana to twoje pierwsze poważniejsze wykroczenie i nie wyciągniemy z tego żadnych konsekwencji ale nie możemy tego tak pozostawić. Zostaje ci odebrana wyjściówka do końca roku-
-Czyli nie mogę nigdzie wychodzić?- nie mogłam w to uwierzyć, to oznaczało że nie zobaczę Harolda przez najbliższe trzy tygodnie.
-Przykro mi ale to chyba lepsza opcja niż wyrzucenie ze szkoły co łączyło by się z anulowanie wyników matury. Możesz już iść- i wskazała ręką wyjście. Będąc jeszcze w szoku wyszłam z gabinetu. Usiadłam na patio patrząc w niebo. Teraz już nie miałam na co czekać, zostałam sama. Prawie wszystkie moje przyjaciółki wyjechały a teraz nawet nie mogę się widywać z kumplami i Haroldem.
-I co teraz?- spytałam samą siebie na głos.
-Możesz mnie na przykład przytulić- ktoś za mną stał i doskonale wiedział czego teraz potrzebuje.
-----------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, hana <3

wtorek, 26 czerwca 2012

11

-Muszę ci coś powiedzieć- z każdym słowem mówiłam coraz wolniej. Bardzo ostrożnie dobierałam słowa, mętlik w mojej głowie sprawiał że miałam ochotę biegać, krzyczeć, śmiać się, płakać i wszystko na raz. Kiedy podniosłam wzrok na Louisa zobaczyłam że się uśmiecha i patrzy ze zrozumieniem. Czyli on wie!
-Wszystko rozumiem-
-To wszystko tak pędzi, czasem sama nie wiem co się dzieje.-
-Wiem, ale może warto zaryzykować. Nigdy nie wiadomo jak się życie potoczy- czułam że się czerwienie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, słowa cisnęły mi się na usta ale żadne nie wydało się odpowiednie. Uratował mnie telefon, Louis zmarszczył brwi, kliknął na czerwoną słuchawkę i wsadził telefon z powrotem do kieszeni - Przepraszam- Uśmiechnął się do mnie i zaplótł swoje palce z w moje po czym uniósł je na wysokość barków- Ale wracając, ja jestem gotów spróbować- no i znowu telefon- Kurna- zdenerwowany odebrał połączenie i syknął do słuchawki- Co jest?- słuchał uważnie. Jego twarz wcześniej czerwona teraz pobladła -Ale jak to? Kiedy? Teraz? Sam? Czemu? Gdzie?- Patrzył na mnie uważnie, ale w jego czaił się strach- Już jedziemy... jadę- rozłączył się.
-Coś się stało?- to było głupie pytanie, coś się musiało stać.
-Tak- Louis nagle przestał być tym dorosłym, dobrze zbudowanym chłopakiem. Teraz przede mną stał chłopiec który sam nie wiedział co ma robić i tak bardzo potrzebował pomocy- Ja muszę jechać, odwiozę cię- szybko wsiadł do samochodu, musiałam za nim biec. Nagle cała atmosfera zniknęła, choć powinnam się cieszyć że nie muszę się już martwić, nie potrafiłam. Nie mogłam się cieszyć gdy ktoś tak mi bliski, cierpiał -Przepraszam że tak wyszło, ja ci potem wszystko wyjaśnię, okey? Teraz nie mogę. Kiedyś ci to wynagrodzę. Zawiozę cię do chłopaków, skoro ja ci schrzaniłem wieczór, chce żebyś spędziła chociaż resztę w jakiś fajny sposób- kiedy Louis nie patrzył powąchałam kurtkę. Ojej jak ona ślicznie pachniała. I choć ciekawość mnie zżerała co się stało, nie potrafiłam oderwać się od kurtki.
[-]
Stałam przed drzwiami ale nie mogłam wejść do środka. Było tam niepokojąco cicho. Normalnie już z paru metrów słychać wrzaski i odgłosy tłukących się mebli, naczyń i wszystkich innych nie odpornych na zabawę rzeczy. A dzisiaj nic, cisza. Jak. Makiem. Zasiał. Kiedy przeszedł mi pierwszy szok, wcisnęłam dzwonek. Prawie podskoczyłam kiedy zadzwonił. Przez chwile znowu panowała zupełna cisza, potem doszło do mnie parę przekleństw i drzwi się otworzyły. Światło z wewnątrz na chwilę mnie oślepiło, i nawet nie zdążyłam zobaczyć kto to a już byłam zamknięta w niedźwiedzim uścisku.
-Hana!- Moje serce zaczęło bić jak oszalałe- Ale się ciesze że przyszłaś!- Harry nie dość że gorący to jeszcze bez koszulki. Dobrze że było na tyle ciemno że nie widział mojej twarzy bo byłam czerwona jak burak- wchodź do środka zaraz zrobię herbatę!- i powoli pokuśtykał w stronę kuchni. W kuchni usiadłam na krześle i z uśmiechem obserwowałam jak sobie radzi. Po chwili zaczęłam rozglądać się wokół, ale wydawało się że w domu nikogo nie było.
-Mogłabyś mi podać pudełko z tej szafki koło siebie?- chłopak uśmiechnął się zniewalająco.
-Jasne- wyciągnęłam je z półki, podeszłam bliżej i podałam mu. Teraz staliśmy bardzo blisko siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy, i jednocześnie opuściliśmy wzrok.
-Ekchem, picie już jest gotowe. Chodźmy może do salonu, będzie łatwiej rozmawiać- Salon był w stanie totalnej dewastacji. Wszędzie walały się papierki, butelki, jakieś pudełka i innego tego typu rzeczy. Harry szybko rzucił żeby sprzątać. Zaczęłam się śmiać, po prostu nie mogłam się powstrzymać.
-No co?- spytał
-Nic kaleko- pokazał mu język i usiadłam na świeżo wydobytej z góry śmieci, kanapie.
-Jaka kaleka? Jestem sprawny jak nigdy!-
-Taaaak? Udowodnij- Jak tylko to powiedziałam, zaraz pożałowałam.. Harry rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie pozostałam mu dłużna, i po chwili śmiejąc się jak wariaci wylądowaliśmy na podłodze. Nagle ja albo Harry zaczepiliśmy nogą o koc, który wylądował na nas. Co spowodowało kolejną salwę śmiechu.
-Patrz teraz mamy bazę, możemy pobawić się w statek kosmiczny- koc był gruby i niewiele światła docierało z zewnątrz, więc twarzy Harrego, choć była blisko, nie widziałam za dobrze.
-Wolałbym pobawić się w coś innego- Harry znowu zaczął mnie gilgotać, zaskoczona pisnęłam.
-No słucham, w co pan kaleka chciałby się pobawić?- Nagle przestał, spojrzałam na niego zdziwiona. Teraz kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności widziałam go całkiem dobrze.
-Może na przykład w lekarza?- i gwałtownie mnie pocałował. Chciałam się wyrwać ale nie mogłam. Po pierwsze Harry  był trochę ode mnie silniejszy, a po drugie nie chciałam. Było mi dobrze, aż za dobrze. Dopiero po chwili zorientowałam się co ja robię. Czysto teoretycznie nie mam wobec Louisa żadnych zobowiązań, ale nie czułam się dobrze. przecież jeszcze dwie godziny temu to on mnie całował!
-Przestań, proszę- wyrwałam się z jego objęć i lekko się zataczając, usiadłam na kanapie -Nie mogę- do moich oczy napłynęły łzy z nieznaną mi wcześniej siłą. Harry objął mnie i pozwolił mi się wypłakać w swoje ramie.
-Spójrz na mnie, proszę- poprosił błagalnym głosem, gdy trochę się uspokoiłam. Gdy mimo wszystko nie ruszyłam się sam podniósł mi brodę i spojrzał mi głęboko w oczy -Kocham cię, i nie potrafię temu zaprzeczać. przyznam że na początku tylko mi się podobałaś za to jak wyglądasz, ale teraz widzę jak głupi byłem zwracając uwagę tylko na to. Teraz wiem jak wspaniałą jesteś osobą. Kocham cię i będę na ciebie czekać, choćby i wieczność. Wiem że to brzmi głupio ale po prostu chcę być przy tobie w każdej sekundzie, każdej minuty, każdego dnia. I proszę nie odtrącaj mnie, miej mnie przy sobie, choćby jako przyjaciela.- Jego oczy były pełne determinacji, nie potrafiłam udawać że na mnie nie działa. W jego pobliżu czułam się jak ktoś lepszy, wyjątkowy, wartościowy. Nie wiem czy go kochałam ale nie był mi obojętny -Wiem że Louis też coś czuje, ale on nie potrafi się zdecydować czy do ciebie czy do Eleanor, i nie mogę patrzeć że on nie docenia cię kiedy ja dla ciebie zrobił bym wszystko. Ja mogę cię kochać bardziej niż on. Powiedz tylko słowo- Nadal miałam wyrzuty sumienia ale teraz pierwszy raz od dłuższego czasu rozum i serce zgadzały się więc otworzyłam usta
-Słowo- powiedziałam, Harry uśmiechnął się. Przytuliłam się do niego, jedną ręką mnie obejmował a drugą gładził po plecach.
-Będzie dobrze- byłam szczęśliwa ale trochę bałam się co przyjdzie potem.
------------------------------------------------------------

Kurde ale ze mnie frajer, przepraszam wszystkich którzy wchodzili na blog przez ten czas i nie zastawali nic nowego. Obiecuje że od teraz się poprawię, słowo harcerza ;) (choć harcerzem nie jestem :p) mam nadzieje że rozdział się podobał i tak jak wszyscy życzę wam miłych wakacji :*
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo

piątek, 25 maja 2012

10

Patrzyłam w lustro od 20 minut. Zostało mi bardzo mało czasu do wyjścia a ja nie mogłam rozpoznać dziewczyny która przede mną stała. Podniosłam rękę do twarzy, była okropna w dotyku.
-Podoba ci się?- Ann stała za mną i patrzyła z uśmiechem na swoje dzieło -Wyglądasz pięknie-
Odwróciłam się od lustra, nie mogłam dłużej na to patrzeć. Dopiero co się pogodziłyśmy i nie chciałam jej urazić, ale w tym makijażu czułam się okropnie.
-Nie za bardzo. Przepraszam, to jest ładne i w ogóle ale nie dla mnie, przepraszam- Ann się uśmiechnęła.
-Nie ma sprawy- podeszła do stolika. Otworzyła szufladę, wyciągnęła zmywacz i waciki -Wiem że masz naturalną awersje do makijażu- nasączyła wacik płynem i mi go podała. Gdy zmyłam makijaż poczułam się dużo lepiej, dużo bardziej sobą. Usiadłyśmy na kanapie, Ann zaczęła czytać jakąś gazetę.
-Denerwujesz się?- Spytała, nie odrywając wzroku od artykułu .
-Trochę... Bo wiesz jednak trochę dziwne. Nie wiedziałam że on mnie lubi, jakoś tak... bardziej- Ann westchnęła zirytowana.
-A ty go lubisz?- Przytaknęłam -Tylko jego?- Zawahałam się, przypomniało mi się to co powiedział Harry tego wieczoru. TE słowa, słowa na które jeszcze nie przygotowałam odpowiedzi ale wiedziałam że kiedyś muszę coś powiedzieć -Czyli nie...-  zapadła cisza.
-Nadal jesteś zła?- spojrzała na mnie najpierw zdziwiona, ale potem posmutniała.
-Trochę...- oparłam się o jej ramię. Gdyby ktoś teraz wszedł do pokoju, pomyślałby że wszystko jest jak dawniej. Ale nie było, czułam że zamknęła się na mnie była mi coraz bardziej obca.
-A możesz mi powiedzieć chociaż czemu?-
-Nie chcesz wiedzieć-
-Chcę...- nagle rozdzwonił się mój telefon -Poczekaj chwilę- odebrałam połączenie -Halo?-
-Już jestem- 
-Okey, już schodzę- Ann przewróciła oczami. Odłożyłam telefon- Muszę już iść ale pogadamy wieczorem, okey?-
-Jasne...- Miałam wrażenie że nie była z tego powodu zadowolona -Tylko weź jakąś kurtkę, na dworze jest trochę zimno- Podeszłam do garderoby i zgarnęłam pierwszą, lepszą jeansową kurtkę.
-Pa pa- przesłałam buziaka Ann i zbiegłam na dół. Tam już czekał Louis. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
-Hej- Po raz kolejny w tym tygodniu byliśmy bardzo blisko siebie -Jedziemy?-
[-]
-Podoba ci się?- Nie mogłam nic z siebie wykrztusić. Byliśmy nad brzegiem rzeki, w tym samym miejscu kiedy pierwszy raz poznałam Harrego... znaczy wszystkich chłopaków. Tylko ty razem zamiast ogniska był piknik i lampiony. Podał mi jakąś bluzę, gdy spojrzałam na niego zdziwiona powiedział - Ostatnio zapomniałaś więc postanowiłem ci jakąś przywieźć. I jak? Zawsze jakby co możemy pojechać do jakieś restauracji czy coś- Louis spuścił wzrok
-Nie!- teraz on się zdziwił- Tu jest ślicznie...- nie wiem czemu złapałam go za rękę -Dzięki-
Louis podniósł moją rękę i pocałował ją, a potem pocałował mnie. Czułam jak jego ciało przylega do mojego, a jego ręce wędrują po moich plecach. Chciałam coś poczuć ale ...moje serce, ono nie zabiło ani odrobinę mocniej. Gdy Louis poczuł że nie oddaje pocałunków, cofnął się i spojrzał mi w oczy.
-Coś się stało? Coś zrobiłem źle?- choć na niego nie patrzyłam, dosłownie czułam jego spojrzenie na sobie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nie wiedziałam co czuje. Nagle coś zauważyłam.
-Co to za kurtka?- spytałam zdziwiona.
-Harrego. Hana proszę powiedz mi o czym myślisz.- I nagle wszystko stało się jasne, doskonale wiedziałam o czym myślę, a raczej o kim.
-Louis ja muszę ci coś powiedzieć...-
------------------------------------------------------------
da da da duuuum :)
Dziękuje wam serdecznie na chwilę obecną jest już ponad 2200 wejść na bloga, kurcze dziewczyny jesteście najlepsze!
Dziękuje wam bardzo, bardzo, bardzo mocno. Pamiętajcie że ten blog robię dla was, więc jeśli chcecie żebym coś dodała albo udoskonaliła to piszcie na fb, twittera, tumblra albo e-maila :D
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
email: hana.directioner@gmail.com
Może chcecie jakieś info o mnie?  Chba was zamęczam tymi pytaniami :p
Dobranoc, Love you <3

wtorek, 22 maja 2012

9.

Rano obudziłam się zmęczona i nieświeża, poza tym byłam sama. Harry zniknął. Przetarłam oczy i starałam się ogarnąć, przez chwilę patrzyłam w ścianę a potem wstałam i zaczęłam poprawiać się. Nagle poczułam cudownie słodki zapach jedzenia. Pościeliłam łóżko, związałam włosy i powolnym krokiem zeszłam na dół. W kuchni zastałam straszny widok. Wszędzie walała się mąk, rozbite jajka i rozsypany cukier.W samym centrum tego bałaganu stał Louis, nasze spojrzenia się spotkały.
-Chciałem zrobić naleśniki- gdy spojrzałam na talerz na jego rękach zobaczyłam stosik, spalonych na węgiel, kawałków ciasta- Ale nie wyszło- popatrzył ze smutkiem na talerz, z którego unosił się zapach spalenizny.
-No troszkę- gdy popatrzyłam na jego minę nie mogłam się nie zaśmiać. Louis odłożył talerz na blat i rozłożył ręce, bez wahania podeszłam i się przytuliłam. Owinął mnie zapach perfum i ciepło jego ciała. W tych objęciach czułam się bezpieczna i szczęśliwa, brakowało mi tego.
-Przepraszam że byłem takim kretynem- odsunęłam się żeby spojrzeć mu w twarz.
-Nie wiem o co chodziło i nie chce wiedzieć. Chce moje przyjaciela z powrotem. Chce żeby wrócił Steven-
-Da się załatwić- uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i jeszcze raz przytulił. Potem ja zabrałam się za śniadanie dla całej piątki a Louis w tym czasie sprzątał, zamiatał i zmywał. Ledwie skończyłam gotować, a już do kuchni wparowała szczęśliwa gromadka. Niall zajadał się zestawem z Macdonalda, Liam szczerzył się do opakowania z jakimś filmem a Zayn niósł Harrego na plecach, który cały szczęśliwy, darł się w wniebogłosy
-Wioooo!- za co Zayn odrobinę mało delikatnie walnął go na krzesło. Chłopak lekko się skrzywił ale po paru sekundach odzyskał humor i rozpoczął walkę na kciuki z Niallem o to kto zgarnie zabawkę z zestawu. Gdy podałam całe jedzenie, poszłam się wykąpać. Louis dał mi czysty ręcznik a Zayn swoją koszulę. Wzięłam długi, gorący prysznic, Stałam tam po prostu z opuszczoną głową pozwalając żeby woda przepływała mi o czubka głowy, przez kark, plecy, aż do stóp. Pomogło to mi się rozluźnić i odstresować. Lekko odświeżona zeszłam na dół, chłopaki już zdążyli włączyć jakiś mecz i głośno dopingowali ukochaną drużynę. Stanęłam za kanapą i z uśmiechem na twarzy przyglądałam się im, na chwile zapomniałam że wszyscy są ode mnie wyżsi i w większości starsi. Teraz przypominali mi niesforne dzieci, był to dość rozczulający widok. Zauważyli mnie dopiero gdy nastała przerwa w meczu, Louis poklepał miejsce koło siebie, chętnie usiadłam. Druga połowa meczu minęła równie głośno i emocjonalnie, mnie osobiście piłka nie kręci ale z rozbawieniem i nieskrywaną radością przyglądałam chłopakom. Po meczu zaczęłam się zbierać, nie chciałam ale musiałam wracać do szkoły. Wiedziałam że zobaczę ich niedługo ale jednak nie chciałam wyjeżdżać, tu czułam się jak na wakacjach. Zgarnęłam wszystkie rzeczy i baardzo powoli zaczęłam żegnać się ze wszystkimi, gdy przyszło mi się pożegnać z Harrym uśmiechnęliśmy się do siebie i mocno przytuliliśmy.
-Będę tęsknić kociaku-
-Ja też kaleko- i pocałował mnie w ucho za co zdzieliłam go w żebra. Louis przez cały czas jak się żegnaliśmy patrzył się w podłogę, poczułam się trochę głupio. Wyszliśmy na dwór, otworzyłam drzwi samochodu i wrzuciłam torbę na tyle siedzenie. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku domu, cała czwórka stała w drzwiach i machała do nas, posłałam im buziaka i wsiadłam do środka auta. Na zewnątrz była piękna pogoda więc uchyliłam okno i wpatrywałam się w piękne widoki które mijaliśmy.
-Jejku jak tu pięknie- westchnęłam
-To nie jest nawet w połowie tak piękne jak ty- spojrzałam na niego lekko zdziwiona, zobaczyłam że się zaczerwienił -Może poszlibyśmy pojutrze na kolacje? Liam zadzwonił do menagera i udało się przełożyć koncert o dwa tygodnie więc mamy dużo wolnego czasu.-
-Bardzo chętnie pójdę z wami na kolację. Tylko trzeba zadzwonić do restauracji żeby przygotowali duży stolik dla naszej szóstki, a jak przyjdzie Daniell to nawet siódemki- ucieszyłam się na myśl o kolacji w miłym towarzystwie chłopaków. Tylko obiecałam sobie nie usiąść koło Nialla, który miał sporą tendencje do kradnięcia jedzenia z talerzy sąsiadów.
-Nie, w sensie tylko my dwoje-
-Czy ty mnie zapraszasz na randkę?-
-Tak-
---------------------------------------------------------------------------------------
BARDZO dziękuje wszystkim osobom które udostępniają bloga :)
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Buziaczki i uściski dla was :*
Mam do was pytanie za milion:
Wolicie krótkie rozdziały często czy długie rzadko?

sobota, 19 maja 2012

8.

Minuty uciekały bezpowrotnie. Harry leżał na łóżku z glowa na moich kolanach. Jego kostka była już cała czerwona i opuchnięta, a przez bandaż na głowie zaczynała prześwitywać krew. Co chwile pojękiwał z bólu, był blady jak ściana. W kącie cicho pochlipywał Niall opierając się o ramię Liama. Louis siedział oparty o ramę łóżka i tępo wpatrywał się w ścianę. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał Zayn. Wyszedł za drzwi, przez chwile dochodziły do nas fragmenty rozmowy.
-Tsss- Harry syknął z bólu. Zaciskał wargi aż zbielały. Louis wstał i wyszedł, trzaskając drzwiami, nikt go nie zatrzymywał bo wszyscy czuliśmy się tak jak on, bezradni i sfrustrowani. Na chwile zapanowała cisza. Harry nie mógł jechać do szpitala. Więc mogliśmy tylko czekać na lekarza który miał przyjechać do domu. Gdy drzwi znowu się otworzyłam spojrzałam z nadzieją że Louis wrócił, ale okazało się że to Zayn z telefonem.
-Lekarz będzie z chwilę. Mamy przygotować mu miejsce do pracy, czyli zabrać wszystkie rzeczy z łóżka. Dodatkowo prosił żeby Harry został sam, ewentualnie z jedną osobą- Harry na chwile otworzył oczy żeby spojrzeć na Zayna. Poruszył ustami, ale dźwięki które z siebie wydał były zbyt ciche żebym mogła coś usłyszeć. Zayn pochylił się nad Harrym i zaczął się przysłuchiwać. Nagle jego twarz spoważniała.
-Jesteś pewien?- Chłopak wydawał się zaniepokojony. Harry niewyraźnie pokiwał głową. Zayn spojrzał na mnie- On chce żebyś TY z nim została- wszyscy spojrzeli na siebie zdziwieni, byli przekonani że Harry poprosi Liama albo Louisa. Ale po chwili wszyscy wyszli. Znowu zostaliśmy sami, odgarnęłam mu włosy z bladego i obandażowanego czoła. Chłopak uśmiechnął się blado jakby chciał powiedzieć "To tylko wygląda tak kiepsko, nie martw się". Odwzajemniłam uśmiech ale teraz bałam się bardziej niż kiedykolwiek. Bałam się że stracę przyjaciela. Kogoś kto dla mnie tak wiele znaczy, może nawet za wiele. Nagle łzy napłynęły mi do oczu, nie chciałam płakać ale ten stres mnie wykańczał. Usłyszał dźwięk silnika a potem otwieranych drzwi, juz po chwili do pokoju wszedł lekarz. Wyglądał na miłego starszego pana. Zapytał Harrego o parę rzeczy, potem pomacał bolące miejsca.
-Kostka jest skręcona, a rana na głowie nie wymaga szycia-Usztywnił kostkę a potem z moją pomocą lekarz posadził jeszcze słabego Harrego tak by opierał się o ścianę i podał mu syrop- To pomoże mu zasnąć spokojnie, ale z samego rana musicie jechać do apteki po te leki- położył receptę na stoliku.  I wyszedł. Przez chwile panowała pełna cisza, dopiero po kilku minutach Harry oparł mi się o ramię i delikatnie złapał mnie za rękę. Gdy do pokoju wszedł Liam oboje już zasneliśmy, wykończeni trudami wieczoru i nocy.
-----------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, hana <3

poniedziałek, 7 maja 2012

7.

Film był fantastyczny, ale już po kilku chwilach lodówka była pusta, a żołądek Nialla domagał się jedzenia na cały dom. Louis poszedł do piwnicy w poszukiwania resztek ciasta w zamrażalniku. Zayn i Liam już spali.
-Jeeeeeść- miauczał skulony na fotelu Niall
-To idź sobie do sklepu- odpowiedział Harry
-Nie mooooge, wiesz że jestem chory- jego zbolała mina była na tyle przekonująca że Harry, choć najpierw głośno westchnął, wstał z kanapy.
-Dla ciebie wszystko misiak, pójdę- W drodze do wyjścia jeszcze potargał włosy Niallowi
-Nie możesz iść sam, jest już bardzo późno- na zewnątrz było już ciemno a ja bałam się że Harremu coś się stanie. Dom chłopaków nie znajdował się w najbezpieczniejszej dzielnicy Londynu.
-Jak tak się martwisz to chodź ze mną kociaku- Harry uśmiechnął się zadziornie.
-No dobra, weź moją torebkę z holu a ja już idę- wstałam próbując nie obudzić Liama śpiącego z głową na moich kolanach, i Zayna opierającego się o moje ramie. Niall patrzył na mnie jakoś tak dziwnie.
-Louis będzie zły- gdy to powiedział, zamarłam.
-O co wam chodzi? My. Jesteśmy. Tylko. Przyjaciółmi. Nikt nie ma prawa mi mówić co mam robić- Niall złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy.
-Nie rób nic głupiego- puścił mnie i odwrócił się do telewizora. Jeszcze przez chwile patrzyłam na tył jego głowy. Dopiero gdy Harry pociągnął mnie za rękę, ruszyłam się z miejsca. Nałożył mi jakąś kurtkę na ramiona.
-Czyja to kurtka?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Moja- zaczerwienił się- Nie chciałem żebyś zmarzła- powąchałam podszewkę, pachniała taką fajną mieszanką wody kolońskiej i słodkich perfum- chodźmy już. Nawet nie wiem do której otwarty jest ten sklep więc lepiej się pośpieszmy.
[-]
Gdy wyszliśmy na dwór wiał dość mocny wiatr i padał lekki deszcz. Ruszyliśmy przed siebie dość wolnym krokiem, w ciszy. Nasze ramiona i ręce co chwile się o siebie ocierały.
-Ekchem- Harry nerwowo odchrząknął- Co tam u ciebie?-
-W sumie, w porządku...- choć chciałam mu wszystko powiedzieć, o kłótni z Aną, o szkole i o mojej mamie, ale nie chciałam żeby musiał się martwić. I choć nic nie powiedziałam, Harry zrozumiał. Objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło.
-Będzie dobrze kociaku, dasz rade- jakoś tak serducho trochę mocniej mi zabiło. Harry nie opuścił ręki.
-Hana?- nagle gwałtownie się zatrzymał i obrócił twarzą do mnie.
-Tak?- złapał mnie za rękę
-Jesteś bardzo wyjątkowa wiesz?-  gdy patrzył mi w oczy uśmiechał się. Potem zobaczył coś za moimi plecami, i nagle jego twarz spoważniała i szybko przyciągnął mnie do siebie.
-Co jest...- wtedy zobaczyłam na co zareagował Harry. W naszym kierunku zbliżały się cztery, męskie ,i to dość postawne, sylwetki. Po raz drugi tego wieczoru serce zabiło mi mocniej, ale tym razem nie było to miłe.
-Chodzą ploty że nasz dzielnice nawiedziły śpiewające pedały- zaśmiał się jeden z nich.
-Ty patrz on jest z laską, i to niezłą- powiedział drugi. Teraz ich wzroku skupił się na mnie, Harry trzymał mnie coraz mocniej -Laleczko zostaw frajera i choć do prawdziwego mężczyzny- zaśmiał się obleśnie, po czym wyciągnął do mnie swoje brudne łapy. Odskoczyłam przerażona.
-Zostaw ją!- Harry do tej pory przerażony, teraz wyglądał na wściekłego.
-Oooo, nasz śpiewak jest waleczny!- teraz śmiali się już wszyscy - Zobaczymy jaki będziesz jak ci przestawimy parę rzeczy, a potem pokażemy koleżance jak się bawią prawdziwi faceci- powoli, rechocząc się ruszyli w naszym kierunku. Harry szepnął mi do ucha
-Uciekaj jak ci powiem- i nagle wyskoczył do przodu i przyłożył najbliższemu przeciwnikowi prosto w brzuch. Facet upadł na ziemie z głośnym jękiem.
-Hana uciekaj!- krzyknął.
-To my ci teraz kurwa pokażemy!-Dopiero po chwili reszta grupy się otrząsnęła i rzucili się na Harrego. Chłopak po chwili leżał na ziemi kopany i bity.
-NIE!!- Nie mogłam patrzeć bezczynnie -ZOSTAW GO!- i bez myślenia rzuciłam się od tyłu na jednego z nich. Bez wysiłku odrzucił mnie na ziemie. Uderzyłam głową w chodnik, choć bolało dałam radę wstać. Nagle z zakrętu wyjechał wielki terenowy samochód jadąc prosto na nas. Gdy tamci go zobaczyli zaczęli uciekać z prędkością o jaką bym ich nie podejrzewałam. Samochód nas minął, bez zatrzymywania się. Znowu zostaliśmy z Harrym sami na ulicy, podbiegłam do chłopaka. Gdy zobaczyłam w jakim jest stanie nie mogłam nie płakać. 
-Harry powiedz coś! Harry! Proszę...- teraz to już wpadłam w histerie chłopak ciężko oddychał i nie odpowiadał, szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Liama. Powiedziałam co się stało i gdzie jesteśmy. Gdy rozłączyłam się zobaczyłam że Harry lekko się podniósł. Chłopak otworzył oczy, i próbował coś powiedzieć. Za plecami usłyszałam odgłos biegnących z pomocą chłopaków. Ale zanim do nas dobiegli usłyszałam bardzo wyraźnie
-Hana. Kocham cię- po czym zamknął oczy i opadł na plecy.
-------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

sobota, 5 maja 2012

6.

Z radości rzuciłam mu się na szyje.
-Zayn! Cześć! Co ty tu robisz?- Nie kryłam swojego szczęści na widok chłopaka
-Miałem cię zabrać na imprezę, więc o to jestem- Zayn zawsze był mocno zdystansowany, ale dziś był wyjątkowo zasępiony, spojrzałam na zegarek. Było wyjątkowo wcześnie, ale nic nie powiedziałam. Zebrałam swoje rzeczy, zamknęłam studio i zabrałam chłopaka do części sypialnianej. Posadziłam go na kanapie a sama poszłam szybko się wykąpać. Chciała się jak najszybciej uwinąć żeby Zayn nie musiał siedzieć sam. Szybki prysznic zajął mi kilka minut. Ubrałam się i jeszcze z mokrymi włosami weszłam do pokoju. Zayn miał twarz schowaną w dłoniach, ale gdy mnie usłyszał od razu się poderwał. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się nieśmiało i poklepał miejsce koło siebie. Kiedy usiadłam, przez chwile próbowałam przechwycić jego spojrzenie ale on uparcie wpatrywał się w swoje kolana.
-Co jest Zayn?- chłopak nadal milczał jak zaklęty - Zayn powiedz coś bo zaczynam się martwić!- poklepałam go po ramieniu. On nagle wstał i zaczął nerwowo chodzić w jedną i w drugą stronę po pokoju.
-Bo to wszystkie jest takie, no wiesz... takie no.... kurwa!- szybko usiadł koło mnie - Bo... nie zrozum mnie źle, bardzo cię lubię. Ale to co dzieje się między Harrym a Louisem jest chore! Zaczęło się od tego że Harry tyle z tobą gada i pisze, no i Louis się wściekł że znowu Harry zgarnia mu coś sprzed nosa. Kiedyś byli najlepszymi kumplami a teraz kłócą się o każdą pierdołe!-lekko mnie zatkało. Gdy po chwili odzyskałam zdolność artykułowania słów, odpowiedziałam cicho
-Ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi...-
-Wiem, wiem. Ale proszę zrób... coś. Sam nie wiem co, po prostu brakuje mi moich przyjaciół, nie chce żeby się kłócili - nagle wydał mi się taki bezbronny. Czułam że muszę go pocieszyć, więc podeszłam i go przytuliłam. Choć z racji drobnej różnicy we wzroście i budowie to raczej się w niego wtulałam, po chwili chłopak zaczął łkać. Po chwili spojrzał na mnie swoimi czerwonymi oczkami - Błagam cię, zrób coś. Boje się że ich stracę-
-Nie martw się, on nie są przyjaciółmi- spojrzał na mnie zdziwiony- oni są braćmi- uśmiechnął się
-Dzięki, a teraz chodźmy już- przytulił mnie po raz ostatni a potem pogroził palcem- Ale jak powiesz chłopakom że się rozkleiłem to cię dopadnę- roześmiałam się ale nadal nie bardzo wiedziałam co mam myśleć. Co niby Harry zgarnął mu sprzed nosa?
[-]
Zayn przyjechał innym samochodem niż Louis i Harry. To auto było duże i srebrne, zdecydowanie  pasowało do Zayna. W środku było wyłożone skórą, a siedzenia okazały się niesamowicie wygodne. Adrenalina po tańcu i rozmowie z Zaynem już mi opadła, więc kiedy tylko wsiedliśmy bezwiednie ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona?- nie miałam nawet siły odpowiedzieć więc tylko pokiwałam głową -Jak chcesz to się zdrzemnij, mamy przed sobą jakieś półtorej godziny drogi. Poza tym energia ci się przyda, na miejscu czeka nas walka z Daddym o inną kolekcje filmową niż Disney- Zayn włączył jakąś płytę i zaczął nucić, a ja dosłownie po kilku sekundach już spałam. Obudziłam się na kilka chwile przed tym jak dojechaliśmy na miejsce. Zdążyłam zobaczyć tylko kilka wysokich bloków i parę domków, było już ciemno więc lampy przy ulicy były jedynym źródłem światła. Krajobraz miał bardzo nietypowy ale dość urokliwy klimat. Zatrzymaliśmy się pod dwupiętrowym domkiem. Od wejścia jedyne co słyszałam to wrzaski chłopaków, Zayn poszedł schodami na górę a ja udałam się w kierunku źródła wrzasku. Zastałam scenę jak z dżungli, Harry leżał na ziemi trzymając w rękach jakieś opakowanie, nad nim na czworaka siedział Liam próbując mu je wyrwać, a między nimi stali Niall i Louis (główne źródła wrzasku) próbując ich rozdzielić.
-Oddawaj mi to!- krzyczał Liam do Harrego, wyciągając ręce do płyty
-Nie będziemy tego oglądać! - Harry obrócił się i walnął Liama opakowaniem w głowę. Cios nie był mocny, ale wystarczył żeby Liam rozkojarzył się na chwile. Harry wykorzystał ją aby, ciesząc się jak dziecko, uciec z płytą w kierunku drzwi, czyli  moim.
-O cześć Hana- przytulił mnie -pogawędził bym ale muszę spuścić to w kiblu- pomachał mi płytą przed nosem i z charakterystycznym bananem na mordce i podstępnym chichotem zniknął na piętrze. Liam już po chwili biegł za nim, a dalej Niall (nadal wrzeszcząc). Zostaliśmy z Louisem w salonie sami. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął przepraszająco.
-Zawsze tak to wygląda?-
-Dziś było wyjątkowo kulturalnie. Wszyscy jesz żyją i są raczej w dobrym stanie fizycznym więc jest okey- podszedł trochę bliżej - Ciesze się że jesteś-
-Ja też się ciesze- teraz jego twarz była już bardzo blisko mojej. Czułam jego perfumy wyjątkowo dobrze, pachniał tak... męsko.
-Wiesz że bardzo cię lubię, prawda?- przytaknęłam, Louis złapał mnie za brodę, przyciągnął do siebie i... rozległ się dzwonek oraz radosny krzyk Nialla
- PIZZA!!- odskoczyliśmy od siebie dosłownie na moment przed tym jak chłopaki wparowali do pokoju. Bez Liama i Nialla.
-Gdzie jest Liam?- zapytałam, chłopaki zaczęli się śmiać.
-Na górze opłakuje połamaną płytę- Liam pojawił się w drzwiach, czerwony i naburmuszony.
-Zapłacisz za to- wycedził do Harrego, ten w ramach rewanżu sprzedał mu kuksańca w żebra. Gdy w pokoju pojawiła się pizza wszystkim humory się poprawiły.
-To co oglądamy?- spytał Harry, sugestywnie patrząc na Liama. Za co oberwał pizzą w twarz.
-Sherlock Holmes- odpowiedział, najwyraźniej niczego nieświadomy Zayn. Śmialiśmy się i jedliśmy jeszcze przez półgodziny zanim usiedliśmy przed telewizorem. Gdy usiedliśmy na kanapie czułam że ten wieczór będzie pamiętliwy.
--------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

środa, 25 kwietnia 2012

5.

Rano nadal raczej miałam kiepski humor więc gdy rozmawiałam z Harrym co chwile pytał czy coś się stało.
-Nie po prostu nie mogłam zasnąć i teraz jestem trochę zmęczona-
-To co wy robiliście po ognisku że aż tak bardzo się rozbudziłaś?- ach, Harry ale z ciebie zboczuszek
-Nic- żachnęłam się - Louis to mój przyjaciel-
-Tak jak ja?- zaśmiał się, ale jakoś tak dziwnie, nerwowo. Chciałam mu wszystko wyjaśnić ale musiałam już się pożegnać, bo za parę minut miałam lekcje. Zdążył mi tylko przypomnieć że dziś jest piątek i maraton filmowy i poprosić żebym pogadała z Liamem żeby zrezygnował z filmów Disneya.Obiecałam się tym zająć i pobiegłam na zajęcia, byłam na dosłownie kilka sekund przed nauczycielem. Męczył mnie cały czas przebieg naszej wczorajszej rozmowy, "Elenor też" po co ja to mówiłam? Gdzieś między kolejnymi bitwami na moją ławkę trafiła karteczka od Ann. "Musimy pogadać". Więc gdy na przerwie wyszła z klasy, poszłam za nią. Nie patrząc za siebie, przeszła przez prawie całą szkołę. Zatrzymała się dopiero na patio. Usiadła na ławce, wyjęła komputer i zaczęła coś wpisywać. Usiadłam koło niej
-O co chodzi? Coś się stało?- bez słowa podała mi komputer, miała otwartą jakąś plotkarską stronę - Nie wiedziałam że czytasz te bzdury- zaśmiałam się, ale zamilkłam gdy zobaczyłam minę przyjaciółki.
-Ktoś was widział- powiedziała cicho. Spojrzałam na nią zdziwiona ale ona tylko puknęła komputer palcem, więc zaczęłam czytać. "Wczoraj wieczorem naszym reporterom udało się złapać najsławniejszy, brytyjski, zespół, One Direction na gorącej imprezie na plaży. Walające się wokół butelki po wyrobach alkoholowych sugerowały duże jego spożycie. Chłopakom Z 1D towarzyszyły trzy dziewczyny, jedną z nich była dziewczyna "ojca" 1D, Daniell. Tożsamość dwóch pozostałych pozostaje wielką niewiadomą. jedyny informacje na jej temat jakie posiadamy to to że uczęszcza do jednej z ekskluzywnych Londyńskich szkół. Obserwatorzy mówią że wyjątkowo dobrze dogadywała się z Harrym, który znany ze swojej swobody seksualnej, przytulał i dotykał ją w sposób bardzo dwuznaczny. Czyżby tworzył się nowy romans, i czy aby na pewno uczucia owej tajemniczej dziewczyny były w 100% szczere czy to kolejna szansownistka wykorzystująca serce zakochanego w niej piosenkarza? " pod spodem było kilka zdjęć na których rzeczywiście wyglądamy jakbyśmy byli zakochani, ale my się tylko schowaliśmy pod jedną bluzą!
-Ann, ty chyba w to nie wierzysz? Te butelki tam były jak przyjechaliśmy, przecież to brzeg rzeki więc to raczej oczywiste że tam będą! A ja i Harry schowaliśmy się pod jedną bluzą bo było mi zimno-
-Ale Hana to nie jest ważna, tylko to że widać  godło szkoły. Już słyszałam jak nauczyciele gadają ze sobą kto to mógł być. Nie możesz dzisiaj jechać do nich i znowu ryzykować, poza tym od kiedy tak przyjaźnisz się z Harrym? Myślałam że liczy się tylko Louis- Ann zrobiła się czerwona na twarzy
-Harry to tylko przy..- rozległ się dźwięk mojego telefonu, dostałam smsa ale zanim zdążyłam go przeczytać, Ann wyrwała mi telefon z ręki.
-"co tam kochana?" ?!- zrobiła się jeszcze bardziej czerwona- Przyjaciel?!- teraz już była wściekła
-O co ci chodzi?!- najpierw mnie sama zachęcała żebym rozmawiała z chłopakami a teraz wścieka się że jesteśmy przyjaciółmi.
-O to że przez nich wylecisz ze szkoły! Na zdjęciu przecież widać godło szkoły!!-
-Nawet jeśli to co?! Już mam maturę, jestem tu tylko dlatego że nie mam gdzie pójść!- zabrałam swoje rzeczy i  wróciłam do szkoły, ale zamiast do części szkolnej, poszłam do pokoju i ze wściekłością rzuciłam się na łóżko.
-Arghhhhhhhhhhhh- wtuliłam twarz w poduszkę, nadal nie wiedząc co mam myśleć. Leżałabym tak zapewne dużo dłużej gdyby nie sms. Tym razem od Louisa "Będziesz dzisiaj?" nie miałam ochoty odpisywać więc rzuciłam tylko telefon na łóżko. Ale już się nie położyłam, choć miałam ogromną ochotę. Ubrałam się zabrałam strój i poszłam do studia. Większość dziewczyn się zwolniła wcześniej do domu więc na zajęciach raczej tłumów nie będzie. Tańczyłam od dziecka i zawsze pomagało mi to przetrwać nawet najgorsze chwile, a dziś wyjątkowo tego potrzebowałam. Gdy weszłam na sale nie zobaczyłam nikogo poza nauczycielką. Gdy zamknęłam za sobą drzwi podniosła na mnie wzrok.
-Jesteś tylko ty?- przytaknęłam, nauczycielka westchnęła -Jak chcesz możesz zostać, studio jest wynajęte jeszcze na godzinę. Klucz jest na pianinie- i wyszła. Po jej wyjściu włączyłam płytę, zaczęłam od krótkiej rozgrzewki. Ale gdy zaczęłam tańczyć, miałam wrażenie ze wszystkie złe emocje opuszczają moje ciało, ulatniają się. A ja pozostaje wolna i czysta. Gdy muzyka ucichła padłam zmęczona na podłogę. Nagle usłyszałam oklaski, podniosłam się na łokciach żeby móc obrócić głowę. W drzwiach stał Zayn.
-Brawo- uśmiechnął się
-----------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

4.

-Wstawaj kociaku- zachrypnięty głos Harrego był bardzo miłą pobudką. Przetarłam oczy i rozejrzałam się wokół. Byliśmy nad brzegiem rzeki, a widok był przepiękny. Słońce zachodziło dając delikatną poświatę na niebie, a światła Londynu pięknie odbijały się w tafli wody.
-Czemu kociak?- spytałam zdziwiona
-Mruczysz przez sen jak mały seksi kociak- odpowiedział Harry i mrugnął do mnie, zaśmiałam się mimo woli. Dopiero po chwili zobaczyłam ognisko. Na około niego siedziało pięć osób, trzech chłopaków i dwie nieznane mi dziewczyny. Harry bardzo energicznie pomachał komuś i pobiegł się przywitać. Louis zgasił samochód, wysiadł, okrążył auto i otworzył mi drzwi.
-Dziękuje- próbowałam udać choć odrobinę pewności siebie, ale chyba nie szło mi najlepiej bo Louis poklepał mnie przyjaźnie po plechach i powiedział
-Nie martw się, będzie dobrze. To moi przyjaciele- uśmiechnął się zachęcająco i delikatnie pociągnął za sobą w kierunku ogniska. Dopiero po chwili moje oczy przyzwyczaiły się na tyle żebym mogła zobaczyć twarze ludzi siedzących przy ogniu. Akurat jak podeszliśmy wszyscy się śmiali poza Liam który miał jakąś taką niewyraźną minę, ale gdy objęła go siedząca obok dziewczyna niewyraźnie się uśmiechnął. Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, wszyscy tam się znali i przyjaźnili a a ja znałam tylko Louisa. Gdy nas zobaczyli przez chwile zapanowała cisza, a potem wszyscy rzucili się witać. Pierwszy podszedł do mnie Zayn
-Siema jestem Zayn- uśmiechnął się i nie czekając na odpowiedź zamknął mnie w silnym, prawie że kleszczowym, uścisku.
-A ja Hana- ledwie dałam rade wykrztusić. Następne powitania nie były już takie wylewne ale równie ciepłe. Wszyscy byli bardzo mili, już po chwili zajadaliśmy pieczone kiełbaski i chleb jednocześnie śmiejąc się z żartów. Chłopaki świetnie się dogadywali, ciężko było uwierzyć że znali się dopiero kilka miesięcy. Dziewczyna która wcześniej obejmowała Liama okazała się jego dziewczyną. Nazywała się Danielle, obok niej siedziała jej przyjaciółka Elenor. Daniell niemal siłą posadziła Louisa koło niej. Najpierw robił do mnie głupie miny ale potem wciągnął się w rozmowę i chyba się polubili. Po mojej prawej siedział Harry który cały czas opowiadał dowcipy i śmieszne historie na temat zespołu, a po lewej Niall, który miał najbardziej zaraźliwy śmiech na świecie i śmiał się tak głośno że słyszał chyba nas cały Londyn. Bawiłam się świetnie, ale robiło się coraz później i zimniej. Mój mundurek nie należał do najcieplejszych więc już po chwili drżałam z zimna.
-Chcesz bluzę?- Harry spojrzał na mnie czujnie, sam pod bluzą miał tylko koszulkę z krótkim rękawem.
-Nie zdejmuj bo tobie będzie zimno- nie chciałam żeby zmarzł.
-Nie martw się, mam złoty środek- zaśmiał się i przytulił do siebie tak żebym znalazła się dokładnie pod bluzą, było ciasno ale dużo cieplej. Ładnie pachniał i był fajnie umięśniony. Wszyscy spojrzeli na nas tak dziwnie. Louis od razu zerwał się na nogi.
-Hana? Jest już dość późno, chyba powinniśmy już jechać?- niechętnie podniosłam się i zaczęłam się ze wszystkimi żegnać, wymieniłam się jeszcze numerami z resztą chłopaków i obiecałam odpisywać na wszystkie wiadomość. Przez cały czas Louis stał koło mnie jak ochroniarz. Przytuliłam wszystkich chłopaków jeszcze na pożegnanie i pomachałam dziewczynom. Louis pożegnał się ciepło ze wszystkimi poza Harrym, któremu rzucił krótkie
-Nara- na które Harry odpowiedział wielkim uśmiechem
-Może pojadę z wami- zaproponował. Louis spiorunował go spojrzeniem
-Nie. Trzeba.- Miałam coraz większe wrażenie że był na coś zły. Droga powrotna minęła nam w ciszy, ale pomimo tego gdy zaparkowaliśmy pod moją szkołą było mi przykro że musimy się pożegnać, odwróciłam głowę żeby na niego spojrzeć ale on uparci wpatrywał się w kierownice.
-Louis, był świetnie. Super się bawiłam, dzięki- 
-Z Harrym- gdy to powiedział, poczułam się lekko skołowana ale przede wszystkim zła
-A ty z Elenor-dopiero gdy to powiedziałam zrozumiałam że to był błąd
-Tak, dziewczyna jest świetna- nagle zrobił się niezręcznie cicho
-Ja muszę już lecieć ale jeszcze raz dzięki za super wieczór- chciałam uciec, choć jednocześnie nie chciałam odchodzić
-Papa- Louis pomachał mi i odjechał. Stałam na środku drogi nie wiedząc co o tym mam myśleć. Nagle poczułam że telefon wibruje mi  w torbie, dostałam smsa od Harrego
"Dobranoc kocie :)"
--------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

sobota, 21 kwietnia 2012

3


"Będę o 13:45 i ani minuty wcześniej, czekaj na mnie" powiedział to tak pewnym tonem że wiedziałam że mogę mu zaufać, i kiedy wybiła 13:39 nie byłam zaskoczona słysząc głos opiekunki
-Ależ proszę pana to szkoła dla dziewcząt i w dodatku...- po jej tonie było słychać że dopiero się rozkręca, ale niestety zostało jej brutalnie przerwane
-ONE DIRECTION!!-
-HARRY!-
Powiem szczerze że lekko zgłupłam, nie bardzo wiedząc jak zareagować. Więc oczywiście zamiast zrobić coś w stylu podejść i kulturalnie się przywitać, stałam tam z elegancko rozdziawianymi ustami. Nagle poczułam że ktoś ciągnie mnie za łokieć
-To ja- jego ciepły owinął mi się wokół szyi- Chodź, mam niespodziankę- i pociągnął mnie ze sobą-
Nagle znalazłam się za rogiem szkoły, przyparta do muru a naprzeciwko mojej twarzy była twarz... Louisa.
-No cześć, obiecałem że będę, więc jestem- jego uśmiech był zniewalający, zwłaszcza z tej odległości.
-No cześć- starałam się opanować drżenie głosu- Co to za niespodzianka?-
-Podobno nudzisz się w szkole. Więc zabieram cię na wycieczkę-
-Mam prawo odmówić?-
-Nie-
[-]
Kiedy wszystkie dziewczyny skupiły się wokół Harrego a na około było kółeczko nauczycieli próbujących uspokoić nadzwyczaj pobudzone nastolatki, więc przebiegliśmy koło nich i śmiejąc się  wyszliśmy przez bramę. Na drodze stał mały, czerwony samochodzik bez dachu. Louis rozłożył ramiona
-Taa Daam- po szarmancku otworzył drzwi i uśmiechnął się zapraszająco. Wsiadłam do samochodu i czekałam aż Louis też wsiądzie, ale on patrzył w kierunku szkoły i zdawał się na coś czekać. Nagle bardzo szybko wsiadł i odpalił samochód. Spojrzałam na niego zdziwiona i dopiero gdy podniosłam wzrok i zobaczyłam biegnącego Harrego z rozwianymi z pędu włosami  i wielkim bananem na twarzy, zrozumiałam o co chodzi. Szybko zapięłam pasy i gdy tylko Harry przeskoczył przez ramę samochodu, ruszyliśmy. Chłopaki już po chwili śmiali się na głos
-To było super!- powiedział Harry- Genialnie to wymyśliłeś! Nikt nawet was nie zauważył- nadal się śmiejąc
poklepał Louisa po ramieniu
-Ty to wymyśliłeś?- byłam lekko zdziwiona i nadal w szoku po całej tej akcji
-No jasne że on- Harry wychylił się do przodu i teraz nasze trzy głowy znajdowały się w jednej lini- To nasz mały geniusz!- Louis lekko się zaczerwienił, co było dość urocze.
-Po prostu sobie pomyślałem...-
-Taaa, wszyscy wiem co ty sobie myślałeś- Harry śmiejąc się opadł na tylne siedzenie a Louis zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
-Gdzie właściwie jedziemy?- chciałam delikatnie zmienić temat bo poczułam się trochę nieswojo
-Powiedziałem że to niespodzianka- powiedział Louis nadal patrząc na drogę.
Droga minęła mi szybko, Harry leżąc na tylnym siedzeniu nucił sobie coś, a Louis co chwile na mnie zerkał a kiedy nasze spojrzenia się spotykały, uśmiechaliśmy się do siebie. Po kilkunastu minutach, ułożyłam głowę na siedzeniu, zamknęłam oczy i nie wiem kiedy, zasnęłam.
-----------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

niedziela, 15 kwietnia 2012

2.

Patrzyłam na ekran jak zahipnotyzowana, dopiero po chwili zebrałam na tyle odwagi żeby kliknąć odbierz 
-Hallo?- usłyszałam męski, zaspany i lekko zachrypnięty głos
-Cześć, bardzo się ciesze że znalazłeś mój telefon, mogłabym go odzyskać?- wygłosiłam tą grzeczną aczkolwiek nieco sztywną formułkę.
-Jasne, nie ma sprawy- zaśmiał się tak uroczo, po cichu - na razie mam dużo spraw do załatwienia, ale potem z przyjemnością ci go oddam-
-Tylko że tak jakby, mieszkam w szkole z internatem, i w dodatku mam szlaban do końca miesiąca więc raczej nie będę mogła nigdzie wychodzić- zrobiło mi się strasznie głupio
-Musiałaś być bardzo niegrzeczna- w tej chwili poczułam że się czerwienie
-No może trochę...- dwuznaczny wydźwięk tej wymiany zdań nieco mnie speszył
-Ale wracając do telefonu, nie ma sprawy, bardzo chętnie ci go przywiozę! Nigdy nie byłem w szkole dla dziewcząt, więc będzie to nowe dla mnie doświadczenie- i znowu zaśmiał się tak uroczo! Podałam mu adres i kiedy mniej więcej może przyjechać.
-A skoro już wpadam do ciebie w odwiedziny, może zdradzisz mi jak masz na imię?-
-Mam na imię Hana- nagle na lini zapadła dziwna cisza, dopiero po chwili się odezwał
-To bardzo... ładne imię- powiedział bardzo powoli i cicho.
-Hmmm... dziękuje- chciałam spytać o co chodzi ale czułam że nie chce o tym rozmawiać- A ty?
-Co ja? Aaaa... moje imię to Lo... Steven. Nazywam się Steven- kurcze chłopak musiał być bardzo zmęczony skoro własne imię mu się myliło, zrobiło mi się głupio że zadzwoniłam tak późno- A więc ... Hana, opowiedz mi coś o sobie- i właśnie w ten sposób zamiast pójść spaś jak powinna każda rozsądna uczennica, zostałam w łazience żeby rozmawiać ze Stevenem. Ale kto powiedział że jestem rozsądna?
[-]
Od tej nocy, rozmowy ze Stevenem stały się codziennością i z każdą poznawała go coraz lepiej. Tak łatwo było z nim rozmawiać, był zabawny, czarujący i bardzo inteligentny. Starałam się nie przywiązywać do niego, ale za każdym razem gdy słyszałam to miękkie i głębokie Hallo? nogi się pode mną uginały. Nasze rozmowy z początku były błahe, ale po pewnym czasie nabrałam do niego zaufania. Wiedziałam że mogę mu wszystko powiedzieć, on też mówił mi o bardzo prywatnych sprawach na przykład o tym że tęskni do domu. Do sióstr i mamy. Niby był na wakacjach z przyjaciółmi ale czasem bardzo chciał wrócić do domu. Czułam że mi ufa. Po paru dniach złapałam się na tym że zaczęłam czuć podobne uczucia jak on, kiedy Steven był szczęśliwy to ja byłam szczęśliwa. Kiedy on się smucił to ja też się smuciłam. Ale najdziwniejsza była moja przemiana osobowości, z głośnej, wygadanej dziewczyny stałam się cicha. Nie musiałam już nic nikomu mówić, wystarczyło że powiedziałam to Stevenowi. Nikt inny się nie liczył. Kilka dni później Steven zadzwonił z radosną nowiną.
-Przyjeżdżam!- ucieszyłam się jak głupia że w końcu go zobaczę- Będę o 13:45 i ani minuty wcześniej, czekaj na mnie- Choć zabrzmiało to trochę dziwnie, już się nie mogłam doczekać żeby zobaczyć jego twarz, i nic nie mogło mi tego zepsuć.
------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

1

Po zajęciach porannych od razu na zmywak. Podobno jest lekko kara za moje przewinienie i powinnam się cieszyć. Na nic tłumaczenia że chciałam tylko iść na koncert mojego ukochanego zespołu, dyrekcja pozostała głucha na moje słowa przepełnione żalem i skruchą. Koncert był cudowny, choć szczerze mówiąc moje wyobrażenia tego spotkania raczej nie uwzględniały tłumu napalonych i rozwrzeszczanych fanek ale warto było pójść żeby ich zobaczyć, chociaż przez chwile. Przy szumie wody płynącej z kranu wyobrażałam sobie że to nie kranówka tylko dźwięk oceanu. I przez chwile czułam się jak na plaży, i kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam że w moją stronę biegnie On, łapie mnie za ręce i przyciąga do siebie .Szepcze do mnie, wtulając swoją twarz w moje włosy
-Tęskniłem- a potem odchyla głowę żeby spojrzeć mi głęboko w oczy, nagle uśmiecha się w ten cudowny sposób, odpowiadam uśmiechem bo wiem co chce zrobić. Podnoszę się na palcach żeby się do niego zbliżyć a on przyciąga mnie do siebie jeszcze bardziej, zamyka oczy i...
-Hana!- głos mojej przyjaciółki wyrwał mnie z mojego pięknego snu - Co ty do jasnej cholery wyprawiasz? Jak mogłaś dać się złapać?!
-Byłam rozkojarzona po koncercie... i jakoś tak wyszło że jej nie zauważyłam-
-Jak można nie zauważyć 160 kg czystego złaaaaa- Anna to ostatnie słowo przeciągnęła dla większego podkreślenia okropności istoty jaką jest nasza opiekunka, ale tylko przez chwile była zła. Zaraz potem zanurkowała do szuflady w poszukiwaniu bliżej niezidentyfikowanej rzeczy -Czy w tej szkole nie ma drugiej pary cholernych gumowych rękawiczek?! O! Tu są. Dobra nevermind opowiadaj o koncercie, jak było?- i tak po prostu zaczęła pomagać mi zmywać ale właśnie za to ją kocham. I siedziałyśmy sobie tak w tej kuchni gadając o koncercie, chłopakach, ale przede wszystkim o tym jak nie lubimy opiekunek
[-]
Przez to że dostałam kare wszystkie dziewczyny dowiedziały się że byłam na koncercie i koniecznie chciały wiedzieć wszystko, od tego jak chłopcy byli ubrani a na repertuarze skończywszy. Chętnie odpowiadałam na każde pytanie. Przyznam że ich pełne ciekawości i podziwu spojrzenia sprawiały mi przyjemność, ale pomimo tego że na twarzy cały czas miałam uśmiech, od samego rana miałam takie nieprzyjemne przeczucie że coś jest nie tak. Uznałam to za efekt przemęczenia i starałam się tym najzwyczajniej w świecie nie przejmować. Dopiero pod wieczór kiedy usiadłam na łóżku odłożyłam herbatę i książkę na stolik nocny zorientowałam się co jest nie tak. To był mój telefon, a raczej jego brak! Myśl że zgubiłam go na koncercie napawała mnie przerażeniem, przecież te tłumy fanek raczej nie patrzyły pod nogi. Więc mój telefon prawdopodobnie leży częściowo w rynsztoku a częściowo na ulicy. Ale tak naiwna część mnie mówiła " Zadzwoń na swój numer i sprawdź może ktoś go znalazł" hmm... może i naiwna ale w sumie miała racje. W sumie co miałam do stracenia? Więc najciszej jak potrafiłam podeszłam do łóżka An i kilkoma mniej lub bardziej delikatnymi szturchnięciami obudziłam ją.
-Alełocochłodzi?- wybełkotała
-Dawaj swój telefon- spojrzała na mnie tym swoim spojrzeniem " totalnie nie wiem o co ci chodzi, ale jestem zbyt zmęczona żeby pytać". Rzuciła we mnie telefonem i obróciwszy się na drugi bok, poszła spać. Choć dostanie dość sporej wielkości telefonem w twarz nie należy do najprzyjemniejszych doznań, zignorowałam ten jawny przejaw przemocy i poszłam z owym telefonem do łazienki. Swoją drogą jednego z nielicznych miejsc gdzie jednocześnie jest zasięg i miejsce do siedzenia. Usiadłam na zamkniętej toalecie i z duszą na ramieniu wybrałam swój numer. Był sygnał! Czyli mój telefon jest w na tyle dobrym stanie żeby działać, ale niestety nikt nie odebrał. W sumie mogłam się tego spodziewać, kto by chciał oddać nowiutki telefon znaleziony na ulicy? Byłam na siebie wściekła że go zgubiłam, i właśnie byłam w trakcie wmyślania sposobu w jaki powiem to mamie, gdy nagle zadzwonił telefon. Dzwonił mój numer. Ktoś oddzwaniał z mojego numeru!
------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3