-Wstawaj kociaku- zachrypnięty głos Harrego był bardzo miłą pobudką. Przetarłam oczy i rozejrzałam się wokół. Byliśmy nad brzegiem rzeki, a widok był przepiękny. Słońce zachodziło dając delikatną poświatę na niebie, a światła Londynu pięknie odbijały się w tafli wody.
-Czemu kociak?- spytałam zdziwiona
-Mruczysz przez sen jak mały seksi kociak- odpowiedział Harry i mrugnął do mnie, zaśmiałam się mimo woli. Dopiero po chwili zobaczyłam ognisko. Na około niego siedziało pięć osób, trzech chłopaków i dwie nieznane mi dziewczyny. Harry bardzo energicznie pomachał komuś i pobiegł się przywitać. Louis zgasił samochód, wysiadł, okrążył auto i otworzył mi drzwi.
-Dziękuje- próbowałam udać choć odrobinę pewności siebie, ale chyba nie szło mi najlepiej bo Louis poklepał mnie przyjaźnie po plechach i powiedział
-Nie martw się, będzie dobrze. To moi przyjaciele- uśmiechnął się zachęcająco i delikatnie pociągnął za sobą w kierunku ogniska. Dopiero po chwili moje oczy przyzwyczaiły się na tyle żebym mogła zobaczyć twarze ludzi siedzących przy ogniu. Akurat jak podeszliśmy wszyscy się śmiali poza Liam który miał jakąś taką niewyraźną minę, ale gdy objęła go siedząca obok dziewczyna niewyraźnie się uśmiechnął. Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, wszyscy tam się znali i przyjaźnili a a ja znałam tylko Louisa. Gdy nas zobaczyli przez chwile zapanowała cisza, a potem wszyscy rzucili się witać. Pierwszy podszedł do mnie Zayn
-Siema jestem Zayn- uśmiechnął się i nie czekając na odpowiedź zamknął mnie w silnym, prawie że kleszczowym, uścisku.
-A ja Hana- ledwie dałam rade wykrztusić. Następne powitania nie były już takie wylewne ale równie ciepłe. Wszyscy byli bardzo mili, już po chwili zajadaliśmy pieczone kiełbaski i chleb jednocześnie śmiejąc się z żartów. Chłopaki świetnie się dogadywali, ciężko było uwierzyć że znali się dopiero kilka miesięcy. Dziewczyna która wcześniej obejmowała Liama okazała się jego dziewczyną. Nazywała się Danielle, obok niej siedziała jej przyjaciółka Elenor. Daniell niemal siłą posadziła Louisa koło niej. Najpierw robił do mnie głupie miny ale potem wciągnął się w rozmowę i chyba się polubili. Po mojej prawej siedział Harry który cały czas opowiadał dowcipy i śmieszne historie na temat zespołu, a po lewej Niall, który miał najbardziej zaraźliwy śmiech na świecie i śmiał się tak głośno że słyszał chyba nas cały Londyn. Bawiłam się świetnie, ale robiło się coraz później i zimniej. Mój mundurek nie należał do najcieplejszych więc już po chwili drżałam z zimna.
-Chcesz bluzę?- Harry spojrzał na mnie czujnie, sam pod bluzą miał tylko koszulkę z krótkim rękawem.
-Nie zdejmuj bo tobie będzie zimno- nie chciałam żeby zmarzł.
-Nie martw się, mam złoty środek- zaśmiał się i przytulił do siebie tak żebym znalazła się dokładnie pod bluzą, było ciasno ale dużo cieplej. Ładnie pachniał i był fajnie umięśniony. Wszyscy spojrzeli na nas tak dziwnie. Louis od razu zerwał się na nogi.
-Hana? Jest już dość późno, chyba powinniśmy już jechać?- niechętnie podniosłam się i zaczęłam się ze wszystkimi żegnać, wymieniłam się jeszcze numerami z resztą chłopaków i obiecałam odpisywać na wszystkie wiadomość. Przez cały czas Louis stał koło mnie jak ochroniarz. Przytuliłam wszystkich chłopaków jeszcze na pożegnanie i pomachałam dziewczynom. Louis pożegnał się ciepło ze wszystkimi poza Harrym, któremu rzucił krótkie
-Nara- na które Harry odpowiedział wielkim uśmiechem
-Może pojadę z wami- zaproponował. Louis spiorunował go spojrzeniem
-Nie. Trzeba.- Miałam coraz większe wrażenie że był na coś zły. Droga powrotna minęła nam w ciszy, ale pomimo tego gdy zaparkowaliśmy pod moją szkołą było mi przykro że musimy się pożegnać, odwróciłam głowę żeby na niego spojrzeć ale on uparci wpatrywał się w kierownice.
-Louis, był świetnie. Super się bawiłam, dzięki-
-Z Harrym- gdy to powiedział, poczułam się lekko skołowana ale przede wszystkim zła
-A ty z Elenor-dopiero gdy to powiedziałam zrozumiałam że to był błąd
-Tak, dziewczyna jest świetna- nagle zrobił się niezręcznie cicho
-Ja muszę już lecieć ale jeszcze raz dzięki za super wieczór- chciałam uciec, choć jednocześnie nie chciałam odchodzić
-Papa- Louis pomachał mi i odjechał. Stałam na środku drogi nie wiedząc co o tym mam myśleć. Nagle poczułam że telefon wibruje mi w torbie, dostałam smsa od Harrego
"Dobranoc kocie :)"
--------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3
--------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3
*-*
OdpowiedzUsuńBrak słów ;o - nie umiem wyrazić tego jak genialnie piszesz bo zabrakło by słów <3
~Werii
Twoje opowiadania są super <3
OdpowiedzUsuńKolejny genialny rozdział! Wow, po tym co sie stalo, to chyba zgubię telefon jak wreszcie pojadę na ich koncert :p Nie no, wszyscy wiemy, że skończyło by się tak, że ktoś by mi go zadeptał albo ukradł..
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda Louisa, bo tak zimno się skończyło.. Ale wiem, ze jeszcze wszystko będzie dobrze :D
******
Zapraszam, pamiętasz? my-1d-story.blogspot.com
Pozdrowionka! ~zawstydzona chamską reklamą Amy. ;*