wtorek, 17 lipca 2012

16

Panowała cisza, nigdy nie czułam jej tak mocno. Najpierw we mnie uderzyła, żeby potem powoli, bardzo powoli, wchodzić w każdy fragment mojego ciała. Byłam jak sparaliżowana, Ann i Niall patrzyli raz na mnie raz na siebie. Gdy do niego dotarło jak dotknęły mnie jego słowa, odłożył miskę na bok, przysiadł się do mnie i przytulił z całej siły.
-Przepraszam- Zaszlochał mi w rękaw -Nie obrażaj się na mnie, proszę. Nie powinienem tego mówić, schrzaniłem. Przepraszam ale nie wiem co będzie z chłopakami, nasz zespół wisi na włosku. Od roku nie widziałem rodziny. A ja po prostu chce się czuć potrzebny i tylko ty mi zostałaś, chociaż ty mnie potrzebuj.- Spojrzał na mnie ze łzami w oczach -Chce w końcu być potrzebny- objęłam go. W końcu tak naprawdę większość jego problemów jest przeze mnie.
-Potrzebuje cię- Dopiero gdy powiedziałam na głos zrozumiałam jak bardzo. Blondasek choć nigdy nie był mi tak bliski jak Harry czy Louis, tylko on był w stanie zrozumieć co teraz czuję, i co najważniejsze tylko on mógł mi pomóc -Potrzebuje żebyś mi powiedział co teraz mam robić- powiedziałam najbardziej stanowczym głosem na jaki mnie było stać w tej chwili. Choć wydawało mi się że wyszło kiepsko, to jednak. Niall puścił mnie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-A skąd ja mam wiedzieć, jestem głodnym Irlandczykiem!- nie mogłam się nie zaśmiać. Ann uśmiechnęła się delikatnie widząc że ogólna atmosfera uległa polepszeniu. Spojrzała na zegarek, zerwała się i w pośpiechu. Niall od razu na nią spojrzał, chłopak poświęcał jej wyjątkowo dużo czas jak na kogoś kogo znał niecałą godzinę.
-Ale gdzie ty idziesz?- spytał chłopak. Ann uśmiechnęła się w TEN sposób. No wiecie "Podobasz mi się ale przecież ci o tym nie powiem" sposób.
-Idę na zajęcia, i nie tylko ja powinnam- spojrzała na mnie wymownie, przewróciłam oczami -Papa, i Niall...?-
-Tak?- Tak się wychylił że myślałam że zaraz zeskoczy z łóżka.
-Ja chciałam... ekchem... dzięki- zaczerwieniła się
-Mi też było miło- gdy zamknęły się za nią drzwi spojrzał na mnie -Myślisz że on może...-
-Tak- przerwałam mu i potargałam mu włosy
-Może powinienem...- splótł ręce na kolanach
-Zdecydowanie powinieneś- uśmiechnął się, jeszcze raz mnie przytulił i pobiegł za Ann. Ja westchnęłam.
-Ci cholerni zakochani, nic ich nie powstrzyma- nagle mój telefon zadzwonił. To był Louis. Ręce mi drżały kiedy po niego sięgnęłam. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć  kiedy chłpak się odezwał.
-Harry to idiota, ale ja nie jestem lepszy. Powinienem wszystko ci wyjaśnić kiedy miałem szanse, wiem że może jest już teraz za późno ale błagam cię daj mi szansę żeby wszystko naprawić- usiadłam, otrzepałam się i powiedziałam
-Nie musisz, ja już ci wybaczyłam-
--------------------------------------------------------------

Drogie dziewczęta i chłopcy zapraszam na officjalną stronkę bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Znajdziecie tam wszystko zdjęcia, updates dotyczące bloga i info o chłopcach. 
ZAPRASZAM :)
xoxo, Hana <3

sobota, 14 lipca 2012

15

 Ann siedziała i pocieszała mnie przez dłuższy czas ale nie czułam się przez to ani odrobiny lepiej, wręcz przeciwnie, czułam się coraz gorzej. Więc kiedy wyszła z pokoju wzięłam do ręki telefon, spojrzałam na wyświetlacz i zorientowałam się że nie wiem do kogo zadzwonić. Potrzebowałam kogoś kto nie będzie próbował zrozumieć ani pocieszyć, ktoś kto po prostu będzie. Olśniło mnie! Wybrałam numer a on odebrał po kilku sygnałach.
-Hmmm, Halo? Hana, coś się stało?- chłopak był wyraźnie zaspany
-Odebrałeś!- Byłam tak zdziwiona że aż zapomniałam że jestem smutna
-To chyba dobrze- zaśmiał się cicho, ale jakoś tak inaczej. Jakby jemu też coś się stało - Co jest? Dawno nie rozmawialiśmy-
-No trochę, tak z tydzień będzie- Teraz ja się zaśmiałam- Jest okey... w sumie...- Liam westchnął.
-Wiem że nie jest. A teraz mów.- Nie wiem czy to jego głos, czy to w jak kiepskim stanie byłam ale coś sprawiło że powiedziałam mu wszystko. O tym że ukrywaliśmy że jesteśmy razem i o całej tej sytuacji z Ann. Po tym jak już wszystko z siebie wyrzuciłam zapadła cisza na lini.

-A ty wiesz co on właściwie zrobił?- spytał

-Nie wiem. Trochę bałam się spytać co to mogło być skoro przez to moja przyjaciółka wpadła w depresję -Odpowiedziałam szczerze
-Ale wiesz że Harry to mój przyjaciel prawda? I stanę za nim murem, choć wiem że nie jest bez wad. Bywał chamski, narcystyczne, powierzchowny i czasem porywczy. Tylko że ten Harry to przeszłość, nie mogę ci powiedzieć po prostu "Wybacz mu" bo nie o to chodzi. Ale Harry kiedyś i Harry dziś to dwie zupełnie inne osoby. I chodź nic oficjalnie nie powiedzieliście wszyscy wiedzieli że coś jest na rzeczy. Ty go zmieniłaś, i to na lepsze, więc weź to pod uwagę- nagle usłyszałam w tle dźwięk trzaskanych drzwi -To chyba Harry, ja lecę a ty przemyśl to co ci powiedziałem-

-Papa- rozłączyłam się i rzuciłam telefon na torbę koło łóżka a potem sama zanurkowałam pod kołdrę.
-Życie jest do dupy- powiedziałam ni to do siebie ni to do okrutnego wszechświata. Jeszcze trochę popłakałam i poszłam spać.
[-]
Chrup, chrup, mlask, chrup, chrup, mlask. Czyjeś odgłosy jedzenia wyrwały mnie ze snu.
-Ona normalnie też śpi w ciuchach? Bo ja normalnie wole piżamę- Powoli otworzyłam oczy żeby zobaczyć Niall który pożerał miskę płatków na łóżku Ann. Gadali sobie w najlepsze, ale kiedy zobaczyli że się obudziłam, Niall się uśmiechnął a Ann zaczerwieniona, spuściła wzrok.
-O! Siema śpiąca królewno! W domu było nie do wytrzymania więc przeszukałem skrzynkę Louis, znalazła twój adres i oto jestem!- Blondasek się wyszczerzył.
-To może ja sobie pójdę- Powiedziała Ann i zaczęła wstawać, ale zanim stanęła na nogi Niall złapał ją za rękę i pociągnął delikatnie do siebie.
-Nie idź!- Obie spojrzałyśmy na niego zdziwione, teraz on się trochę zaczerwienił- Proszę- dodał trochę ciszej.
-Hmm... Okey. Mogę zostać- Ann uśmiechnęła się do niego.
-Przepraszam że przeszkadzam ale co ty tu robisz?- 
-Już mówiłem, w domu jest zryta atmosfera. Louis wrócił. A Harry zamiast się cieszyć od razu na niego naskoczył. Zayn próbował ich rozdzielić ale mu nie wyszło i zdążyli się trochę pobić. Jak wychodziłem to Liam gadał o czymś z Harrym w salonie, Louis zabunkrował się u siebie a Zayn, jak to Zayn od razu poszedł zadzwonić do Perrie- 
-Louis wrócił?- Tak szybko usiadłam na łóżku że aż zakręciło mi się w głowie
-Tylko tyle usłyszałaś- Niall zaśmiał się- Ale tak wrócił, ale nie wyglądał na zachwyconego. Pewnie ta Eleanor dała mu w kość- mrugnął do mnie. Ale mi nie było do śmiechu, po randce ze mną pojechał od razu do niej?
-No tak, byli razem na jakieś imprezie a potem poszli do hotelu- Zamurowało mnie, Niall niczego nieświadomy nadal chrupał płatki, tylko Ann była tak zdziwiona jak ja. Po chwili zorientował się że coś jest nie tak -Powiedziałem coś nie tak?-
-Nie- wyszeptałam -Powiedziałeś prawdę-
----------------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, Hana <3

niedziela, 8 lipca 2012

14.

-Hmmm... To wy się znacie?- Było to głupie pytanie ale jakoś tak nie wiedziałam co powiedzieć.
-To ja chyba już sobie pójdę- Ann szybko obróciła się na pięcie.
-Nie!- ton mojego głosu zatrzymał ją zanim zdążyła uciec. -Ty- wskazałam na nią palcem -Siadaj! A ty- teraz wskazałam na Harrego -Mów o co chodzi- Ann po chwili zawahania niechętnie usiadła koło chłopaka, który właśnie zapinał ostatni guzik koszuli.
-O nic, naprawdę- Harry nagle zrobił się bardzo zafascynowany wnętrzem swojej dłoni ale nawet spod jego włosów było widać że robi się czerwony, był naprawdę kiepski w ukrywaniu prawdy. Usiadłam między nimi i poklepałam Harrego po kolanie
-Zareagowałeś tak neutralnie że prawie ci uwierzyłam. A teraz na serio, jesteśmy trójką dorosłych, więc chyba możemy mówić szczerze- Nagle Ann wstała. Już chciała krzyczeć że ma siadać z powrotem ale ona podeszła do swojego stolika i wyciągnęła TO pudełko.
-To ty tego nie spaliłaś? Przecież to był fra...- nagle słowa uwięzły mi w gardle. Nie mogłam w to uwierzyć -Ty chyba sobie jaja robisz...- Ann pokręciła głową. Wyciągnęła do mnie rękę w której trzymała pudełko. Wiele razy je trzymałam w ręku ale nigdy Ann nie pozwoliła mi zajrzeć do środka. Teraz oboje bez słowa patrzyła jak je otwieram. Harold schował twarz w dłoniach. Powoli uchyliłam wieko. W środku nie było dużo rzeczy, parę biletów, jakieś karteczki, ale najwięcej zdjęć. Zdjęcia położyłam sobie na kolanach a pudełko odłożyłam na bok. Pierwsze zdjęcie przedstawiało Harrego czochrającego włosy Ann, była wtedy jeszcze blondynką. Następne zdjęcia to głównie Harry przytulający ją, Ann wtulająca się w niego, parę buziaków w czoło, policzek. Ostatnie zdjęcie było najgorsze. Harry i Ann siedzieli naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce, wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Na odwrocie było tylko jedno słowo "Forever".  Jedna samotna łza spłynęła mi po policzku, Harry od razu mnie przytulił.
-Proszę, nie dotykaj mnie- Od razu opuścił ręce, tylko jeszcze spojrzał smutno.
-Ann ci powiedziała prawda? O tym co zrobiłem?- tylko pokiwałam głową
-To ja może was zostawię, chyba już wystarczająco namieszałam- tym razem nie oponowałam. Kiedy drzwi zamknęły się za nią, zapanowała cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.
-Kocie - Harry klęknął i złapał mnie za rękę- Ja ci to mogę wszystko wyjaśnić-
-Jak mi to wyjaśnisz? Mnie też porzucisz jeśli ci odmówię i zaliczysz pierwszą lepszą laske na imprezie?!-
-To było dawno! Na niej nie zależało mi jak na tobie!- oczy mu błyszczały z przejęcia
-Jej też mówiłeś że ją kochasz, poza tym skoro tak ci strasznie zależy to czemu nawet nie powiedziałeś o nas swoim przyjaciołom?!-
-Ja- nagle spuścił wzrok na kolana i wymamrotał -sam nie wiem-
-Dokładnie! A kto ma wiedzieć za ciebie? Louis przynajmniej nie zdradza swojej dziewczyny, a przepraszam, przecież ja nie jestem twoją dziewczyną!- teraz już krzyczała. Harry zrobił się czerwony ze wściekłości, złapał swoją kurtkę i wysyczał
-Jak tak to droga wolna bądź sobie z nim!- i wybiegł z pokoju. Dźwięk trzaskanych drzwi niósł się jeszcze przez chwile. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać jak nigdy w życiu, całe moje ciało drżało. Nie wiedziałam kto, ale ktoś przeniósł mnie z podłogi na łóżko i okrył kocem. Nagle ten ktoś zaczął mnie głaskać po głowie gdy spojrzałam w górę, zobaczyłam Ann. Miała całą czerwoną twarz i zapuchnięte oczy, też płakała.
-Chcesz pogadać?- spytała cicho
-Nie- podniosłam się na łokciach -Chce się przytulić- gdy mnie przytuliła znowu zaczęłam płakać.
-Będzie dobrze- szczerze wątpiłam, bo od kiedy ostatni raz to słyszałam nic nie szło dobrze
------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
Będziecie na bieżąco z updatami :)
xoxo, Hana <3

środa, 4 lipca 2012

13

-No to jak będzie z tym uściskiem?- upomniał się chłopak. Z piskiem rzuciłam mu się na szyje. Ujął mnie w tali i o kręcił parę razy wkoło, był wyjątkowo sprawny jak na kalekę. Po chwili odsunęłam się żeby moc mu się przyjrzeć. On nadal obejmował mnie, a ja trzymałam mu ręce na szyi i patrzyłam w te piękne oczy.
-Ale jak ty tu się właściwie dostałeś? Ciebie tu nie powinno być- byłam szczęśliwa ze go widzę ale miałam dość kłopotów jak na jeden dzień.
-Przyjechałem na moim białym wierzchowcu do mojej księżniczki. Nie cieszysz się?-
-Cieszę tylko raczej nie możemy przyjmować gości, zwłaszcza bez zapowiedzi. Ale mam pomysł, chodź- pociągnęłam go za rękę i tak szybko jak pozwalał mu jego noga, poszliśmy na piętro. Dopiero gdy zamknęły się za nami drzwi sypialni odetchnęłam. Chłopak najpierw odgarnął mi włosy w czoła a potem pogładził po szyi. Cicho westchnęłam.
-Stęskniłem się- pocałował mnie delikatnie.
-Ja tez- Harry z lekkim ociąganiem rozejrzał się po pokoju i klapnął na łóżku pod oknem, spojrzałam na niego zdziwiona -Skąd wiesz że to moje?-
-Jakoś tak- Popukał się po skroni- Mam intuicje- I przyciągnął mnie do siebie -Poza tym leżała na nim moje kurtka- Mrugnął do mnie.
-A tak na serio. Czemu przyjechałeś?- pogłaskałam jego policzek. Poczułam.jak o dłoń ociera mi się lekki zarost.
-Chciałem z tobą porozmawiać, poznać cię- Ujął moją dłoń odciągając ją od swojej twarzy.
-Przecież mnie znasz- uśmiechnęłam się.
-Ale chciałbym poznać tak lepiej. Chce wiedzieć o tobie wszystko, jakie lody lubisz? Czy wolisz koty czy psy? Jaka jest twoja ulubiona piosenka? I tak dalej-
- A więc. Moje ulubione lody to truskawkowe. Wole koty. Moja ulubiona piosenka to Changes-Black Sabbath. A twoje?-
-Czekoladowe, też koty i nie mam. Ale jest jedna ważna rzecz która musisz o mnie wiedzieć-
-Taaak, jaka?-
-Skrywam sekret, mroczny sekret- zrobił chytrą mnie- Tak naprawdę nie jestem chłopakiem, jestem lwem!- i rzucił się na mnie. Ja przestraszona pisnęłam. Po chwili kotłowania Harry leżał na mnie a ja patrzyłam na jego twarz która była dosłownie kilka centymetrów nade mną. Serce znowu mi łomotało, co nie uszło to uwadze Harolda.
-Ale serce ci bije, chyba ci się podobam- uśmiechnął się - Przyznaj, lecisz na mnie!- spaliłam burak
-No może trochę-  nagle chłopak pocałował mnie jakoś inaczej, dużo bardziej namiętnie. Moje dłonie najpierw jeździły po jego umięśnionych plecach a potem sama nie wiem czemu zaczęłam rozpinać koszulę. Już po chwili jego koszula leżała na ziemi a ja na Harrym.
-Przeszkadzam w czymś?- Głos Ann szybko rozrzedził atmosferę, szybko się ogarnęliśmy i usiedliśmy na łóżku -Nareszcie mogę poznać Lou...- głos uwiązł jej w gardle.
-Ann?- Harry spytał prawie że piskliwie.
-Harry?- Ann wyglądała na przerażoną. A ja już zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.
---------------------------------------------

Nowy rozdział, dziękuje wam za wszystkie komentarza i wiadomość na fb. Jesteście kochani :*
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
e.mail: hana.directioner@gmail.com 
Piszcie jak coś :D
xoxo, hana <3

poniedziałek, 2 lipca 2012

12


Następnych dni byłam trochę jak w transie, moje życie znowu obracało się wokół rozmów tylko że teraz rozmawiałam z Harrym. Choć z zewnątrz nic się nie zmieniło, nadal chodziłam do szkoły, uczyłam się i rozmawiałam z przyjaciółmi. Ale całe moje wnętrz się trzęsło, miałam ochotę tańczyć, kręcić się, robić fikołki i drzeć się wniebogłosy. Ale nie mogłam, ustaliliśmy z Harrym że nikomu nic nie powiemy. Wiedzieliśmy że będzie ciężko ale on miał swoją karierę a ja nie chciałam zostać głównym tematem portali plotkarskich. Choć w głębi duszy było mi przykro. Chciałam tak jak inne dziewczyny móc normalnie pójść coś zjeść, potrzymać się publicznie za rękę, albo pocałować kogoś kogo kocham. Kocham. Ja go kocham. Kurde, dziwne to było uczucie. Co prawda wcześniej miałam chłopaków, ale to było tylko tak dla zabawy. Nigdy na poważnie, a teraz... chyba było na poważnie.
-Hana!- łuuup, dostałam książką w głowę, tak moja koleżanka miała nie konwencjonalne sposoby zwrócenia na siebie uwagi. Uśmiech miała od ust do ust -Widzę że randka się udała, wyglądasz na meeega zakochaną. Opowiadaj, dobrze Louis całuje?-  była tak pochylona nad moją ławką że myślałam że zaraz upadnie.
-To nie jest tak...- dzwonek przerwał nam rozmowę. Ann mrugnęła do mnie
-Pogadamy potem, lepiej zacznij już spisywać pikantne szczegóły, bo ja chce wiedzieć WSZYSTKO- i pobiegła na swoje miejsce bo do klasy weszła już nauczycielka. Serce biło mi jak szalone, co ja jej miałam powiedzieć o Louisie? Że mnie pocałował a ja nic nie poczułam? A tak właściwie to gdzie on pojechał? Teraz się zorientowałam że nie rozmawiałam z nim od dwóch dni. Szybko wyciągnęłam telefon i czekając na moment w którym nauczycielka nie zauważy, wystukałam "Co tam? Czemu się nie odzywasz, martwię się :c" i wysłałam. Wsadziłam telefon z powrotem do torby dokładnie w tym samym momencie co nauczycielka spojrzała na klasę, wstrzymałam oddech ale on mówiła coś tam dalej więc chyba nie zauważyła. Nagle ciszę w klasie przerwała melodia. Od razu zaczęłam się rozglądać czyj to. Dopiero gdy zobaczyłam że nauczycielka patrzy na mnie zrozumiałam że to mój. 
-Raczysz to wyłączyć?- Szybko sięgnęłam do torby i wyłączyłam dźwięk. -A teraz do pedagog gdzie będziesz mogła wszystko wyjaśnić-
-Ale proszę pani..- 
-Żadnego "ale" JUŻ!- pod koniec roku nie mogłam sobie pozwolić na obniżenie oceny ze sprawowania więc cichutko zebrałam rzeczy i wyszłam z klasy. Wszystkie dziewczyny patrzyły za mną. Na korytarzu jeszcze raz wyciągnęłam telefon, tak jak myślałam, sms od Lou. "Jest dobrze, a tak właściwie to nie, nie jest dobrze. Nie chce cię okłamywać, ale nie możesz mi pomóc. Kocham cię ale muszę zniknąć" Serce mi się łamało na pół. Choć nie czułam do niego tego co czułam do Harolda ale nadal był moim przyjacielem i było dla mnie jasne że cierpi. W samym gabinecie pani pedagog było dziwnie. Pomieszczenie i jego właścicielka też było dziwne.Na podłodze leżała wygnieciona setkami par butów, zielona wykładzina. Na ścianach były półki pełne książek i figurek słoni. Stało też tam parę jakiś dyplomów. A na samym środku było ogromne biurko które zdawało się zajmować połowę i tak już małego pomieszczenia. Pani pedagog była ubrana jak w samym środku zimy choć za oknem było koło 20 stopni. Miała no sobie jedyny chyba na  świecie sweter w... maszerujące słonik.
-Dobrze że jesteś, siadaj - wskazała ręką krzesło po drugiej stronie biurka -Dobrze że przyszłaś, i tak miałam cię poprosić-
-Pani Mcyoung mnie wysłała-
-Nieważne, Hana chciałam cię spytać- chwile pogrzebała w szufladzie i po chwili wyciągnęła jakiś wydruk który mi podała -To nie jest test psychologiczny, ale co ty tu widzisz?- Jej twarz zwykle przerażająco wesoła teraz była surowa i zimna. Spojrzałam to były te zdjęcia z plaży. Moje serce najpierw przyspieszyło a potem zatrzymało się zupełnie. Minuty ciągnęły się w nieskończoność.
-A więc? Hana czy wiesz co grozi za opuszczenie terenu szkoły bez zezwolenia, ZWŁASZCZA w ciągu tygodnia?-
-Nie wiem proszę pani- odpowiedziałam cicho
-Grozi wydalenie ze szkoły. Wam jako maturzystom lekko popuszczamy ale celowe łamanie reguł to co innego. Hana to twoje pierwsze poważniejsze wykroczenie i nie wyciągniemy z tego żadnych konsekwencji ale nie możemy tego tak pozostawić. Zostaje ci odebrana wyjściówka do końca roku-
-Czyli nie mogę nigdzie wychodzić?- nie mogłam w to uwierzyć, to oznaczało że nie zobaczę Harolda przez najbliższe trzy tygodnie.
-Przykro mi ale to chyba lepsza opcja niż wyrzucenie ze szkoły co łączyło by się z anulowanie wyników matury. Możesz już iść- i wskazała ręką wyjście. Będąc jeszcze w szoku wyszłam z gabinetu. Usiadłam na patio patrząc w niebo. Teraz już nie miałam na co czekać, zostałam sama. Prawie wszystkie moje przyjaciółki wyjechały a teraz nawet nie mogę się widywać z kumplami i Haroldem.
-I co teraz?- spytałam samą siebie na głos.
-Możesz mnie na przykład przytulić- ktoś za mną stał i doskonale wiedział czego teraz potrzebuje.
-----------------------------------------------------------------------------
officjalna stronka bloga : https://www.facebook.com/MojaHistoriaOOneDirection?ref=hl
xoxo, hana <3